Andrzej Iwan, medalista mistrzostw świata, były piłkarz Wisły Kraków czy Górnika Zabrze, nie żyje. Odszedł w wieku 63 lat. - To był bardzo porządny facet. Dla mnie był autorytetem jako człowiek i piłkarz. Żył ze swoim problemem - wspomina "Ajwena" Krzysztof Kołaczyk, obecny dyrektor Akademii Wisły Kraków i były prezes Rakowa Częstochowa. Zobacz: Nie żyje Andrzej Iwan, były reprezentant Polski Kołaczyk wspomina Andrzeja Iwana. "Młody! Ajwen jestem!" Kołaczyk "Ajwena" poznał jeszcze jako junior - w Górniku Zabrze. - Siedzieliśmy obok siebie w Górniku w szatni. Dawne czasy. Ja miałem 16 lat, jak trafiłem do Górnika i "Ajwen" był dla mnie wzorem - nie ukrywa. - Pamiętam, jak dziś, gdy na zajęciach trafiłem do pary z Andrzejem. I mówię do niego: Panie Andrzeju, postaram się jak najlepiej, jakby coś nie wychodziło, to ze zrozumieniem proszę. A Andrzej do mnie: "Młody! Ajwen jestem! Jeszcze raz mi powiesz na "pan", to zobaczysz!" W Górniku Iwan grał w latach 1985-87, ale później wrócił tam jeszcze w 1989 roku, a także w 1992. - Pamiętam, że Andrzej z Jasiem Urbanem to były takie "papużki nierozłączki" w szatni Górnika - przyznaje Kołaczyk. O Andrzeju Iwanie: "Niesamowity przegląd pola, kreatywność, finalizacja" Iwan był jednak przede wszystkim kojarzony z latami gry w krakowskiej Wiśle. Występował też za granicą, w VfL Bochum i Arisie. - Jaki to był piłkarz! Gdyby nie te kontuzje i ten problem, który miał, to... dla mnie Iwan był jednym z największych piłkarskich talentów tamtych czasów - nie ukrywa Kołaczyk. - Kawał piłkarza. Niesamowity przegląd pola, kreatywność, finalizacja. Mało jest dziś takich graczy. Statystyki strzeleckie miał niesamowite, a do tego dokładał asysty. On nie tylko finalizował, był kreatorem. Andrzej wiele widział na boisku. Po zakończeniu kariery zawodniczej, Iwan próbował sił jako asystent trenera. Natomiast później odnalazł się m.in. jako komentator i ekspert telewizyjny, podejmował się też pracy jako skaut i doradca w krakowskich klubach. - Gdy po latach spotkaliśmy się w Krakowie, to wyściskaliśmy się serdecznie - wspomina Kołaczyk. - Andrzej zawsze chciał być przy sporcie. Czy to jako komentator w telewizji, czy w ramach tego projektu w krakowskiej Wieczystej. Andrzej miał piłkę w sercu, nie ma dwóch zdań. Nie było szans, by żył bez piłki. W pewnym momencie dostał też propozycję powrotu do Wisły Kraków, miał być częścią pionu sportowego. - W ostatnich czasach Andrzej przyjął propozycję pracy w Wiśle, miał szansę powrotu i wykorzystał ją, wrócił do Wisły. Natomiast wydarzyło się coś, co zmusiło go do decyzji o rezygnacji z tej pracy w krakowskim klubie. Na pewno nie było to dla niego łatwą decyzją - przyznaje Kołaczyk. - Na pewno podjął taką decyzję, jaką na tamten moment musiał podjąć. Zmusiły go do tego ważne powody rodzinne.