"Dla całego piłkarskiego świata śmierć Diego to niezwykle smutna wiadomość. Wybitni artyści często umierają za wcześnie i tak jest również w jego przypadku, bo był on artystą i geniuszem futbolu. Niewiele osób miało w historii taki wpływ na piłkę nożną, jak on. Myślę, że po śmierci Maradony w Argentynie naprawdę może rozwinąć się nowa religia. Jestem od niego o rok młodszy i wiem, że był on inspiracją i sportowym wzorem nie tylko dla moich roczników, ale także dla następnych pokoleń piłkarzy" - zauważył Rzepka. Siedmiokrotny reprezentant Polski przekonuje, że Maradona dysponował nieprawdopodobnym talentem. "Z pewnymi cechami trzeba się urodzić, bo niektórych rzeczy nie można się nauczyć ani ich wytrenować. Diego miał taki dar i często działał instynktownie. Widać to zresztą chociażby podczas jego bodajże najsłynniejszej akcji z mistrzostw świata w 1986 roku w Meksyku. Maradona rozpędził się i brał Anglików na nogę postawną, przez co żaden nie mógł za szybko się ruszyć i zareagować na jego niesamowicie dynamiczne zwody" - stwierdził. Pochodzący z Koszalina 59-letni szkoleniowiec utrzymuje, że podobnym talentem dysponował także Mirosław Okoński, z którym miał okazję razem grać w miejscowej Gwardii. "Mundek mógł okiwać każdego. Często mówił nam w jaką stronę będzie szedł, a nikt nie był w stanie nie tyle zabrać mu piłki, ile nawet go sfaulować. Często na szóstym zawodniku się zatrzymał, ale pięciu nie wiedziało, o co chodzi. Mirek był jednak żylasty, kościsty i sztywny w ruchach, natomiast Maradona to był taki mały klocek. Sprawiał wrażenie napakowanego, może trochę grubego, ale był nieprawdopodobnie dynamiczny i szybki. Miał niesamowite odejście, bo jego depnięcie z potężnych nóg to była prawdziwa eksplozja" - dodał. Rzepka jest zdania, że Maradona grał w trudniejszych czasach, kiedy sędziowanie nie było tak restrykcyjne jak obecnie. "Przepisy były wówczas zdecydowanie bardziej liberalne, co ułatwiało zadanie nie przebierającym w środkach twardym obrońcom, a utrudniało grę takim wirtuozom jak Maradona. Teraz tacy piłkarze podlegają szczególnej ochronie i jestem przekonany, że gdyby obecne wytyczne obowiązywały w latach 80., wielu zawodników kryjących Diego nie dotrwałoby nawet do 10. minuty" - skomentował. W trakcie gry mistrz z 1986 roku i wicemistrz świata z 1990 roku zmagał się z wieloma problemami, a jego karierę, poza sukcesami, znaczyły też różne skandale i dyskwalifikacje. Nie potrafił się również odnaleźć po jej zakończeniu - był uzależniony od narkotyków i alkoholu. "Diego był twardy i potrafił oddać na boisku, ale nie był wredny. To typowy przykład człowieka prostego, szczerego oraz wrażliwego, a tacy są szczególnie łatwym celem i często bywają wykorzystywani. Może życie nie ułożyło mu się tak jak chciał, a może to był jego wybór? Może nie chciał żyć jak szary człowiek, tylko zamierzał nadal być w centrum zainteresowania i wieść żywot bohatera? Pomimo swoich różnych słabości dla mnie zawsze będzie legendą" - podsumował. Autor: Marcin Domański md/ krys/