Maradona zmarł w środę w swoim domu w Tigres. Miał 60 lat. Przyczyną zgonu był obrzęk płuc spowodowany ostrą niewydolnością krążeniową. Na światło dzienne wychodzi coraz więcej informacji o tym, jak wyglądały końcowe chwile życia "boskiego Diego". Argentyńskie media, a w ślad za nimi również światowe, cytują ostatnie słowa geniusza futbolu. Usłyszał je jego siostrzeniec, Johnny Esposito. "Me siento mal", czyli "Źle się czuję" - miał powiedzieć Maradona krótko po śniadaniu. Jak donosi "The Sun", był bardzo blady i skarżył się, że jest mu zimno. Wrócił do swojej sypialni na parterze i próbował zasnąć. Co działo się potem? Relacje nie są zbieżne. Jeśli rzeczywiście zmarł około południa lokalnego czasu, niezrozumiałe są oskarżenia płynące ze strony jego bliskich, jakoby nikt nie zaglądał do niego przez 12 godzin. Niepokój wzbudził brak reakcji Maradony na próbę nawiązania kontaktu, gdy na planową wizytę przybyli do niego psycholog i psychiatra. Pielęgniarka natychmiast wezwała karetkę, ale ta przyjechała dopiero po 30 minutach. W tym czasie trwała akcja reanimacyjna, którą kierował mieszkający w pobliżu chirurg. Podanie dużych dawek adrenaliny i atropiny nie pomogło. Wkrótce potem ogłoszono tragiczną wiadomość światu. Jako pierwszy uczynił to argentyński dziennik "Clarin". Trumna z ciałem mistrza świata z 1986 roku na jeden dzień została wystawiona w pałacu prezydenckim Casa Rosada. W piątek poinformowano, że Maradona został pochowany. Spoczął na cmentarzu Jardin de Paz, na przedmieściach Buenos Aires. UKi