Nieprawdziwa, jak się okazało, wiadomość została rozpowszechniona wśród kibiców, którzy zmusili groźbami (!) piłkarzy do zaprzestania gry w 47. minucie przy stanie 0:0. W trakcie przerwy w pojedynku na Stadio Olimpico rozeszła się informacja o rzekomym śmiertelnym potrąceniu 7-letniego dziecka przez policyjny samochód. Delegacja kibiców weszła na murawę (!), przekonując kapitana AS Roma Francesco Tottiego, by przerwać mecz. Wprawdzie z ust spikera stadionowego wielokrotnie zaczęto dementować plotkę, ale nie przekonało to prawie 80 tysięcy widzów. Co więcej, przedstawiciele najbardziej zagorzałych fanów zaczęli grozić piłkarzom poważnymi konsekwencjami (wtargnięciem na murawę, wielką bitwą) jeśli Ci zdecydowaliby się grać dalej. Na murawie powstał wielki chaos. Gracze byli zastraszeni, a arbiter Roberto Rosetti nie wiedział co robić. Odpowiedzialność wziął w końcu na siebie Prezes Lega Calcio Adriano Galliani, który - po rozmowie przez telefon komórkowy z przedstawicielami drużyn - polecił sędziemu zakończyć mecz. - Wziąłem na siebie tę odpowiedzialność i podjąłem tę decyzję ze względów bezpieczeństwa. To było mniejsze zło - skomentował sytuację Galliani kilkadziesiąt minut później w rozmowie z dziennikarzami RAI. - Gdyby oba zespoły nadal nie chciały grać, groziłby im obustronny walkower i utarta jednego punktu. W tej sytuacji wziąłem odpowiedzialność na siebie. Bardzo przytomnie całą sytuację skomentował gość i ekspert programu "Domenica Sportiva" Zbigniew Boniek. - To piłkarze nie chcieli grać, a Galliani tylko tę sytuację zalegalizował - wyjaśnił były selekcjoner reprezentacji Polski. Poniedziałkowa włoska prasa, która szeroko opisuje wydarzenia ze stolicy, jest wstrząśnięta tym, iż to ultimatum kibiców spowodowało przerwanie spotkania. "Zdarzyło się coś bez precedensu w historii włoskiej piłki: kibice powiedzieli dość, nie będzie meczu" - pisze Enrico Maida z rzymskiego dziennika "Il Messaggero" w felietonie zatytułowanym "Kiedy do władzy dochodzą Ultras". "Nie wiadomo jak to się stało, ale delegacja fanów weszła na murawę, by przekonać Tottiego o konieczności przerwania pojedynku. Według mediolańskiej "La Gazzetta dello Sport", która swoją relację tytułuje "Futbol bez obrony", przerwanie spotkania to bardzo groźny sygnał. "Taka sytuacja, wirtualna śmierć, która powoduje lawinę groźnych rzeczywistych wydarzeń, nigdy wcześniej się nie zdarzyła" - czytamy w największej włoskiej gazecie sportowej.