"Dwumecz z Francją w eliminacjach to właściwie pojedynek pucharowy. Wszyscy jesteśmy bardzo zmotywowani przed spotkaniem z rywalem ze wspaniałą przeszłością i dobrymi perspektywami na przyszłość. Wygląda na to, że ta rywalizacja może być kluczowa dla układu grupy I" - powiedział del Bosque na poniedziałkowej konferencji prasowej. W piątek La Roja pokonała w Mińsku Białoruś 4-0 i objęła prowadzenie w tabeli z dorobkiem sześciu punktów. "Trójkolorowi" mają tyle samo oczek, ale ustępują mistrzom Europy i świata bilansem bramek. Del Bosque nie przewiduje żadnych zmian w taktyce przed wtorkowym spotkaniem. "Musimy zagrać naturalnie, czyli utrzymywać się przy piłce, kontrolować wydarzenia na boisku. Inicjatywa musi być po naszej stronie" - podkreślił. Hiszpania nie straciła dotychczas żadnej bramki w eliminacjach do brazylijskiego mundialu. Ponadto "La Roja" nie przegrała żadnego z ostatnich 24 meczów kwalifikacyjnych. Szkoleniowiec drużyny zapewnił jednak, że te statystyki nie wpłyną na postawę piłkarzy. "Musimy zagrać z takim samym nastawieniem psychicznym, jak zwykle. Na szczęście nasi zawodnicy są opanowani i odpowiedzialni" - zaznaczył. Klasę wtorkowego rywala docenił pomocnik Barcelony Cesc Fabregas. "Samo brzmienie słowa Francja powoduje, że wychodzi się na murawę z ogromnym szacunkiem. Znamy wszystkich piłkarzy ich kadry, jest wśród nich kilku nowych, którzy jeszcze nie zdążyli zaistnieć w Europie, ale ich asami pozostają Karim Benzema i Franck Ribery" - ocenił. Wtórował mu Xabi Alonso z Realu Madryt. "Benzema i Ribery są w czołówce najlepszych piłkarzy na świecie. Z nimi w składzie, a także z Yohanem Cabaye'em i Mathieu Valbueną za ich plecami, Francuzi mają dużo opcji w ofensywie. Ale my jesteśmy na każdą z nich gotowi. Spodziewamy się zaciętego i wyrównanego meczu, bo te punkty są bardzo ważne dla obu drużyn" - podkreślił. Z kolei z obawą do wtorkowego starcia podchodzą "Trójkolorowi", którzy w piątek pauzowali w eliminacjach, ale przegrali 0-1 towarzyski mecz z Japonią. Jedna z francuskich gazet określiła nadchodzący pojedynek mianem "Mission Impossible" dla piłkarzy trenera Didera Deschampsa. Wypowiedzi samego szkoleniowca na pewno nie poprawiają nastrojów w kraju. "W ogóle nie możemy się porównywać z Hiszpanią. To niewiarygodne, co oni wyprawiają na boisku, mają niezachwianą wiarę w zwycięstwo w każdym meczu" - powiedział, cytowany przez hiszpański dziennik "Marca". Dodał jednak, że nie zawsze wygrywa zespół, który dłużej utrzymuje się przy piłce. "Oni mają obecnie najlepszą drużynę na świecie, ale nasi piłkarze też mają wiarę w swoje możliwości. Wprawdzie nawet w najlepszym wypadku stworzymy sobie tylko kilka okazji do strzelenia bramki, ale jeśli wykorzystamy ich więcej (niż przeciwko Japonii), to mamy szansę wygrać" - podkreślił. "Będziemy musieli polegać na kontratakach" - uważa z kolei Franck Ribery z Bayernu Monachium, który wypowiadał się w jednej ze stacji telewizyjnych. Tego samego zdania jest obrońca Arsenalu Londyn Laurent Koscielny. "Gdy tylko przejmiemy piłkę, będziemy musieli mądrze wykorzystać jej posiadanie: utrzymać się przy niej i szybko wyprowadzić kontratak. Mamy dwa wyjścia: albo zagrać tak jak Chelsea (która pokonała Barcelonę w ubiegłym sezonie Ligi Mistrzów) i głęboko się cofnąć, albo zablokować ich daleko od bramki" - ocenił. Mecz w Madrycie, na stadionie Vicente Calderon, rozpocznie się we wtorek o godzinie 21.00.