"To nie jest sytuacja, którą można lekceważyć. Strasznie szkodliwe wydarzenia z ostatnich trzech dni utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie należy być członkiem Komitetu Wykonawczego FIFA pod obecnym kierownictwem" - powiedział Gill, cytowany przez brytyjskie media. W piątek krytykowany z różnych stron Szwajcar został wybrany na prezydenta FIFA na piątą już kadencję. Jego jedyny rywal - jordański książę Ali bin Al-Hussein - wycofał się przed drugą turą głosowania podczas kongresu w Zurychu. "Uznaję fakt, że Blatter został demokratycznie wybrany i życzę FIFA rozwiązania wielu niepokojących problemów. Jednak moja reputacja zawodowa ma dla mnie kluczowe znaczenie i po prostu nie widzę możliwości na pozytywne zmiany w światowej piłce nożnej, gdy Blatter pozostanie na swoim stanowisku" - podkreślił Gill. W pierwszej turze piątkowego głosowania, gdy wymagane było poparcie 2/3 delegatów, żaden z kandydatów nie zdołał uzyskać odpowiedniej liczby głosów. Blatter otrzymał wówczas 133, natomiast Al-Hussein - 73. Do drugiej tury nie doszło w wyniku wycofania się Jordańczyka i Szwajcar będzie nadal kierował FIFA, z którą związał się już w 1975 roku, gdy został dyrektorem technicznym. Funkcję pełnił do 1981, później - do 1998 roku - był sekretarzem generalnym, a następnie prezydentem. Głosowanie odbywało się zaledwie dwa dni po aresztowaniu grupy wysokich rangą działaczy FIFA. Zarzuca się im m.in. korupcję na ogromną skalę. W środę siedmiu prominentnych działaczy tej organizacji zostało zatrzymanych w Zurychu na zlecenie wymiaru sprawiedliwości USA i usłyszało zarzuty korupcyjne. Chodzi o kwoty w sumie ponad 100 mln dolarów. Osobne śledztwo Szwajcarów skupia się na nieprawidłowościach przy przyznaniu Rosji i Katarowi praw do organizacji mistrzostw świata w 2018 i 2022 roku.