Wieloletni kapitan Śląska - Dariusz Sztylka nie odważył się porównać Lokomotiwu Sofia do Dundee United. "Sztyla" uważa, że najbliższy przeciwnik wrocławian jest rywalem zdecydowanie innego rozmiaru. - To są dwa zupełnie inne zespoły. Bułgarzy może nie zagrali wielkiego meczu, ale pokazali, że są świetnie zorganizowani. Zapowiada się ciężki bój. Spodziewam się, że Lokomotiw na własnym terenie będzie grał bardziej ofensywnie i jesteśmy na to przygotowani - powiedział 33-letni piłkarz, który od jedenastu lat broni barw klubu ze stolicy Śląska. Doświadczony ligowiec zdaje sobie sprawę z tego, jak olbrzymia presja ciąży obecnie na nim i jego kolegach. Nie uważa jednak, żeby ich postawa w Lidze Europejskiej mogła negatywnie odbić się na rozgrywkach ligowych. Czy syndrom Lecha Poznań, który świetnie prezentował się na europejskich salonach, a fatalnie spisywał w lidze jest więc wykluczony? - Po jednym meczu nie można zdiagnozować tej choroby. Co prawda remis z Górnikiem wszyscy uznali za naszą porażkę, ale to naprawdę nie był słaby zespół. Na pewno nie zagraliśmy tego tak jakbyśmy chcieli, ale myślę, że nie mamy się czego wstydzić. Dotknęła nas chwilowa niemoc. Mecze w lidze traktujemy tak samo poważnie jak rozgrywki europejskich pucharów - przyznał Sztylka, który już dziś uważany jest za ikonę klubu z Wrocławia. Nic w tym dziwnego, wraz z tym zespołem przeszedł drogę z trzeciej ligi do ekstraklasy i nadal odgrywa w nim znaczącą rolę. Na mecz z Lokomotiwem trener Śląska ma do dyspozycji tych samych zawodników, co podczas inauguracji z Górnikiem. To bardzo ważna informacja dla Lenczyka, który stara się często rotować skład. - Gramy o być albo nie być. Mam tylko nadzieję, że nie ustawią tej lokomotywy pod bramką tak jak zrobili to u nas - w swoim stylu odparł trener Śląska.