Myślę, że szefowie Legii pomeczowe sceny z Portugalczykiem w roli głównej oglądali z zażenowaniem. O ile wydawało mi się, że ekscesy z jego udziałem podczas pracy w Motorze Lublin dało się zrozumieć, nawet usprawiedliwić (co robiłem w tym miejscu) frustracją związaną z pewnymi kwestiami organizacyjnymi, o tyle na to, co wydarzyło się w czwartkowy wieczór usprawiedliwienia nie ma. Górę wziął niestety porywczy temperament młodego szkoleniowca. Emocje odebrały mu rozwagę. Goncalo Feio na pomeczowej konferencji prasowej plątał się w zeznaniach i tłumaczeniu. Mówił, że niby w Kopenhadze on i jego sztab szkoleniowy został potraktowany w sposób arogancki, wręcz obraźliwy przez trenerów rywali, ale że on tam wytrzymał ciśnienie, czym pokazał klasę. Zupełnie nie klei się to z tym, do czego posunął się w Warszawie, gdzie tej klasy mu zabrakło. Pokazywanie środkowego palca i gestu Kozakiewicza w stronę kibiców gości, na oczach nie tylko fanów na stadionie, ale też widzów przed telewizorami - to jest coś, na co usprawiedliwienia i zgody nie ma . I za co prawdopodobnie zapłaci wysoką cenę. Podejrzewam, że może skończyć się zakazem prowadzenia kilku meczów w Europie z ławki rezerwowych. Gdyby to się działo w Anglii podczas meczu, to policja postawiłaby mu zarzuty podżegania do agresji. Tym razem zupełnie nie przekonuje mnie tłumaczenie, że nie należy znosić z pokorą tego, że ktoś cię nie szanuje, ale trzeba mu odpłacić pięknym za nadobne. Niestety, Legia miała już trenera, również Portugalczyka, który myślał i zachowywał się równie skandalicznie. Mowa o Ricardo Sa Pinto. Dziekanowski: Rywal Śląska miał przewagę liczebną od pierwszej minuty Goncalo Feio niewątpliwie jest trenerem utalentowanym, ale trenerem jeszcze na dorobku. Ma fantastyczną okazję, by pokazać swój profesjonalizm nie tylko w naszym kraju w jednym z czołowych klubów, ale też na scenie europejskiej. Ma zatem świetne narzędzia, by wyrobić sobie markę. Na tym poziomie obowiązują jednak trochę inne standardy. Są tacy, którzy idą na wojnę ze wszystkimi - dziennikarzami, trenerami innych drużyn, kibicami. Tak jak wspomniany Sa Pinto. Ale nie wiem, czy to dobry wzór. Czy żądza odwetu i zachowanie wedle zasady "oko za oko, ząb za ząb" pomagają zdobyć szacunek. Na szczycie są jednak głównie ci, którzy prezentują odpowiednie maniery. Weźmy Jurgena Kloppa, czy Pepa Guardiolę. Nawet jeśli przytoczę przykład słynnego nie tylko z sukcesów, ale i wielu kontrowersji Jose Mourinho, to jego wybryki były na pewnym poziomie. Owszem, nawet ci szkoleniowcy, którzy kojarzą się z wielką klasą, kulturą, mieli w karierze pojedyncze incydenty, których wielu z nich potem się wstydziło. Mam nadzieję, że tak będzie również w przypadku Goncalo Feio, który ma wszelkie predyspozycje, by stać się klasowym trenerem. Goncalo Feio w tarapatach. UEFA wkracza do akcji. "Przyniósł wstyd piłce nożnej" Zbytnia pokora, skromność raczej nie sprzyjają w zrobieniu kariery, ale jest cienka granica, której nie powinno się przekraczać. Tego samego wieczoru więcej powodów do gwałtownej reakcji miał Jacek Magiera, trener skrzywdzonego przez sędziów Śląska Wrocław. A jednak były wieloletni piłkarz Legii, potem jej trener (przypomnę: między innymi w Lidze Mistrzów), zachował klasę. Nie mamy w Europie dobrej marki jeśli chodzi o poziom sportowy. Prezentowanie się w taki sposób, w jaki zrobił to szkoleniowiec stołecznej drużyny, szacunku nam nie przysporzy... Liczę, że była to jednorazowa wpadka, która nie będzie już mieć miejsca w przyszłości.