Obecny sezon I ligi jest już na ostatniej prostej. Zarówno Ruch Chorzów, jak i ŁKS Łódź zajmują środkowe miejsca w tabeli (kolejno 9. i 11.), co oznacza, że w tym roku nie dadzą rady powrócić do ekstraklasy. Czy w takiej sytuacji - mając pewne utrzymanie i brak możliwości uczestnictwa w barażach - drużyny Dawida Szulczka i Ryszarda Robakiewicza chcą tylko "dograć" pozostałe spotkania ligowe? Nic bardziej mylnego. Obie ekipy zmierzyły się ze sobą w sobotę 10 maja na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Spotkanie dużo lepiej zaczęli gospodarze, który prowadzili od 11. minuty po golu Miłosza Kozaka. Okazało się jednak, że była to ich ostania bramka w meczu. Kolejne trzy trafienie zanotowali goście. Bramki dla ŁKS-u zdobywali Piotr Głowacki, Mateusz i Wziech Mateusz Wysokiński. Po 90 minutach przyjezdni cieszyli się trzech punktów i wygranej 3:1. Władze Ruchu zareagowały na stadionową aferę. "Służby rozpoczęły pracę" Niestety niektórych "kibiców" w ogóle nie interesowało to, co dzieje się na boisku. Na sobotnim meczu pojawiły się setki ultrasów Ruchu i ŁKS-u, którzy w pewnym momencie zamienili trybuny Stadionu Śląskiego w pole bitwy. W ruch poszły race świetle. W kłębach dymu kibole gości przedostali się w poszczególne sektory obiektu, po czym rozpoczęła się wojna. W mediach społecznościowych krąży wiele filmów, na których można zobaczyć dantejskie sceny z tamtego wieczoru. Gdyby tego było mało, łódzcy pseudokibice zaczęli demolować poszczególne elementy stadionu. Wszystko to zagrażało fanom zasiadającym na sektorze rodzinnym, którzy w końcu zostali ewakuowani przez funkcjonariuszy. Skończyło się na interwencji policji. Z pewnością nie tak organizatorzy spotkania wyobrażali sobie sobotnie wydarzenie. W niedzielne popołudnie - dzień po zamieszkasz na Stadionie Śląskim - Ruch Chorzów wydał oficjalne, obszerne oświadczenie w całej sprawie. Na początku władze klubu przeprosiły bezbronnych kibiców, którzy zostali narażeni na niebezpieczeństwo. "Jako Ruch Chorzów S.A. wyrażamy ubolewanie z powodu wydarzeń, do jakich doszło podczas meczu 32. kolejki Betclic 1 Ligi z Łódzkim Klubem Sportowym i do których nigdy nie powinno dochodzić przy okazji wydarzenia sportowego. Pragniemy przeprosić całą Niebieską Społeczność, wszystkie osoby, które poczuły się w jakikolwiek sposób urażone, bądź - co gorsza - zagrożone zdarzeniami mającymi miejsce na trybunach i wokół nich. To czas nie na PR-ową kurtuazję, a raczej śląską bezpośredniość - wiemy, że zawiedliśmy Wasze zaufanie. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że zaufanie to coś, na co pracuje się latami, a można je stracić w jednej chwili" - czytamy. Następnie Ruch przekazał, że żąda wyjaśnień o firmy ochroniarskiej, która miała zapewnić bezpieczeństwo podczas meczu z ŁKS-em Łódź. "Informujemy, że wystąpiliśmy już do obsługującej mecze Ruchu firmy ochroniarskiej o szczegółowe wyjaśnienia dotyczące wydarzeń na sobotnim spotkaniu, a przede wszystkim jego zabezpieczenia i zastosowanych procedur. Już kilkadziesiąt minut po zakończeniu meczu Prezes Seweryn Siemianowski wraz z grupą pracowników klubu dokonał wstępnych oględzin Stadionu. Po dokonaniu wyceny strat przez Zarządcę Obiektu wystąpimy do Łódzkiego Klubu Sportowego o rekompensatę. Pragniemy zauważyć, że do momentu wejścia na Obiekt zorganizowanej grupy kibiców gości, na Stadionie przez większość spotkania panowała świetna atmosfera, niosąca piłkarzy do dobrej gry. Zachowanie części zorganizowanej grupy kibiców gości, która na przełomie pierwszej połowy i przerwy opuściła przeznaczoną dla niej strefę, doprowadzając do zniszczeń w rejonie sektorów wschodnich, było momentem największej eskalacji negatywnych emocji, co spowodowało przekazanie przez Organizatora odpowiedzialności za bezpieczeństwo imprezy masowej w ręce Policji" - dodano. Na koniec dowiedzieliśmy się, że rozpoczęto proces identyfikacji osób, które brały udział w bójkach o dopuściły się wandalizmu. "Odpowiednie służby niezwłocznie rozpoczęły pracę nad identyfikacją osób zakłócających porządek imprezy masowej oraz wyciągnięciem wobec nich konsekwencji (...) Dziś wszyscy jesteśmy rozżaleni - tym bardziej, że po sobotniej porażce definitywnie straciliśmy szansę na udział w barażach o Ekstraklasę. Ale tak jak jesteśmy rozżaleni, tak doskonale wiemy, że nie z takich zakrętów wspólnie w nieodległej przeszłości wychodziliśmy" - zakończono.