Rumun - znakomity przed laty zawodnik, który w swoim CV ma między innymi Chelsea Londyn, zakończył piłkarską karierę latem 2003 roku. Błyskawicznie odnalazł się w nowej roli - trenera, pracując w Sportul Studentesc Bucharest. Zimą 2005 roku został sprowadzony do mającej mocarstwowe plany Wisły Kraków, lecz w zespole tym nie zabawił długo. Po zaledwie 23 meczach rozstał się z drużyną, a w wywiadach, wracając po latach do tego okresu nie szczędził pod jej adresem gorzkich słów. Petrescu zarzucał polskim piłkarzom między innymi to, że są leniwi i mało profesjonalni. "Oni nie chcą pracować. Chcieliby mieć wygodne życie: mało trenować i mieć przyjaznego trenera" - punktował. To właśnie zarządzona przez Petrescu dyscyplina sprawiła, że zawodnicy zbuntowali się i zażądali jego odejścia. Jak się okazało - był to wielki błąd, bo metody szkoleniowe Rumuna szybko zaczęły przynosić wymierne efekty w innych zespołach. Z Unireą Urziceni zdołał awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów i w grupie z Sevillą, VfB Stuttgart i Glasgow Rangers zdobyć siedem punktów. W kolejnych latach z sukcesami trenował też m.in. Dynamo Moskwa i CFR Cluj, z którym pracował z półroczną przerwą od 2017 roku aż do końca listopada.Z posady zrezygnował, tłumacząc się brakiem cierpliwości do masy błędów, popełnianych przez arbitrów w Kraju Drakuli oraz brakiem wzmocnień, których u władz drużyny nie mógł wywalczyć. Póki co nie wiadomo, gdzie zakotwiczy. W teorii o jego zatrudnienie mogłaby się ubiegać Wisła Kraków, która znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, lecz niesnaski z przeszłości (m.in. z Jakubem Błaszczykowskim, który miał nazwać Petrescu "najgorszym trenerem z jakim pracował") oraz fakt, że marka (a zatem - zapewne i oczekiwana gaża) trenera znacząco wzrosła, wydaje się to być scenariuszem niemal niemożliwym. A szkoda, bo Petrescu udowodnił już, że potrafi budować silne drużyny. TC / wł.