Na swojej stronie internetowej Dinamo informuje, że jeśli chodzi o tzw. rodzimych graczy, za których z definicji UEFA bierze się zawodników, którzy w okresie pomiędzy 15. a 21. rokiem życia trzy sezony spędzili w jednym klubie, to ekipa z Zagrzebia nie ma sobie równych na Starym Kontynencie. Wyszkoliła 10 graczy i wyprzedza pod tym względem Manchester United, Anderlecht i Standard Liege - po pięciu zawodników. W Dinamie gry uczyły się takie sławy chorwackiej piłki jak Luka Modrić, Dejan Lovren, Sime Vrsaljko, Marko Pjaca czy Mateo Kovaczić. Dodatkowo 14 z 23 zawodników chorwackiej kadry na mundialu w Rosji przynajmniej jeden sezon spędziło właśnie tam. Teraz w zespole 19-krotnego mistrza Chorwacji, którego trenerem od maja jest znany w Polsce Nenad Bjelica, jest też Damian Kądzior. Na jego transferze Górnik zarobił 0,5 mln euro. Przed zawodnikiem spore wyzwanie. Już za parę dni może się okazać, że polski zawodnik będzie występował w lidze mistrzów świata. - Dinamo, to taki Real Madryt naszego kraju. Wiem, że trener Bjelica chciał ściągnąć Kądziora do Lecha, gdzie wcześniej pracował. To na pewno sprawi, że na początku będzie graczem pierwszego wyboru. Łatwo jednak mu nie będzie, bo konkurencja w zespole jest bardzo duża. Podobnie jest jeśli chodzi o ambicje. Dinamo w zakończonym sezonie zdobyło i mistrzostwo, i puchar kraju. Cel jest jeden - awans do fazy grupowej Champions League. Plan minimum to Liga Europy - mówi żurnalista z Zagrzebia, Tomo Nicota. Były już zawodnik Górnika będzie się musiał w chorwackim klubie mocno starać. Mówi o tym inny z dziennikarzy "Sportske Novosti" Drażen Antolić. - W Dinamie nie jest łatwo się przebić. To trudny klub dla wielu zawodników. Powiedziałbym, że dwadzieścia procent obcokrajowców daje tam radę - mówi Antolić. Wkrótce okaże się, jak pójdzie tam Kądziorowi. zich