Kontrakt Łukasza Piszczka w Borussii Dortmund kończy się 30 czerwca. Jest już jednak po sezonie Bundesligi, piłkarz wrócił więc do rodzinnych Goczałkowic i podczas środowego meczu III ligi z Pniówkiem Pawłowice usiadł na ławce trenerskiej macierzystego klubu. A właściwie nie usiadł - cały czas... stał i instruował drużynę. Nie przeszkadzało to pierwszemu szkoleniowcowi LKS-u Goczałkowice - Damianowi Baronowi, który jest grającym trenerem i w końcówce wyszedł na boisko. Są przyjaciółmi, w szkole siedzieli w jednej ławce. Paweł Czado, Interia: Ma pan poczucie, że uczestniczy w niezwykłym projekcie? Kiedy się rozglądam, widzę, że piłkarski ośrodek w Goczałkowicach rośnie jak na drożdżach. Damian Baron: - Kiedy przychodziłem do klubu, który walczył o awans z A-klasy do okręgówki, to wcale tu tak jeszcze nie wyglądało. Ale od kiedy Łukasz angażuje się w ten ośrodek, rzeczywiście wszystko się zmienia, klub i akademia, w której szkoli się młodzież, bardzo się rozwijają. Łukasz namówił mnie, żebym został grającym trenerem w długiej telefonicznej rozmowie, przyszedłem do klubu w lipcu 2015 roku. Dobrze się znacie? - Można powiedzieć, że jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. Poznaliśmy się w pierwszej klasie szkoły średniej, razem siedzieliśmy w ławce, razem graliśmy w Gwarku. Nasze rodziny znają się i spotykają. Jesteśmy blisko, choć ja ciągle mieszkam w Zabrzu i dojeżdżam do Goczałkowic na zajęcia. Ludzie mówią, że Łukasz Piszczek może być dobrym trenerem. Zgadza się pan z tą opinią? - Zgadzam. Łukasza pasjonuje taktyka. Choć w Goczałkowicach jestem pierwszym trenerem i mam papiery, a on drugim i ich jeszcze nie ma, to zawsze słucham, co ma do powiedzenia, bo wie mnóstwo i potrafi to przekazać. Podczas meczu to on prowadził drużynę i ją instruował, dyrygował piłkarzami. Muszę powiedzieć, że jako pierwszy trener wcale się tego nie wstydzę. Razem się uzupełniamy. Skoro tak, to Łukasz pewnie wkrótce będzie chciał spróbować trenerskich sił na wyższym poziomie. - Jeśli Łukasz się zdecyduje na taki krok, to dobrze, że będzie mógł spokojnie zacząć w macierzystym klubie. Przecież trenerka to nie tylko taktyka. Łukasz musi nauczyć się kierowania grupą, choć o to też jestem spokojny, bo ma autorytet i jest dobrym psychologiem. Musi jednak nabyć doświadczenia, prowadzić regularnie drużynę i wprowadzać filozofię gry, która jest mu bliska. Wydaje mi się, że Goczałkowice są dla niego do tego idealne.