Mogłoby się wydawać, że nie ma nic prostszego, niż zdobycie bramki z rzutu karnego. Piłka na jedenastym metrze, krótki rozbieg strzelca i futbolówka z prędkością błyskawicy zmierzająca do bramki. Nim golkiper zareaguje, piłka trzepoce już w siatce. "Nie ma obronionych karnych, są tylko źle strzelone" - mówi stare piłkarskie porzekadło. Tyle w teorii. Jak jest w praktyce? Lionel Messi w swojej karierze zmarnował już 26 rzutów karnych. Cristiano Ronaldo nie wykorzystał aż 24 "jedenastek". A mowa tu o dwóch prawdopodobnie najwybitniejszych jednostkach w historii piłki nożnej. O gigantach, którzy na ponad dekadę zdominowali plebiscyt Złotej Piłki, bijąc niemal wszystkie możliwe rekordy strzeleckie. A mimo tego pierwszy z nich wykorzystał "zaledwie" 81% jedenastek w karierze, drugi - 84%. - Rzutom karnym na ogół przypisuje się współczynnik Expected Goals 0.75, czyli średnio trzy na cztery strzały z rzutów karnych faktycznie są zamieniane na gole - mówił mi w maju Michał Jaroń, zajmujący się analityką piłkarską. Wygląda więc na to, że Messi i Ronaldo i tak wykonują "jedenastki" znacznie lepiej od większości piłkarzy. A jednak nie zaliczają się do wąskiej grupy specjalistów od wykonywania strzałów "z wapna". Wyjątkowość Lewandowskiego, czyli casus Balotellego Do zawodników ze ścisłego topu pod względem wykonywania rzutów karnych należy za to Robert Lewandowski. Ba, w pięciu najlepszych ligach świata nie ma zawodnika, który - wykonując już powyżej 50 "jedenastek" w karierze - mógłby pochwalić się podobną skutecznością. "Lewy" to na jedenastym metrze maszyna. W swojej karierze wykorzystał 54 z 59 rzutów karnych podyktowanych w czasie gry. Strzelał także celnie w konkursach "jedenastek", choćby podczas Euro 2016. Więcej o charakterystyce rzutów karnych Lewandowskiego i sposobie ich wykonywania pisałem w tym miejscu. Powtarzać się nie będę, ale od dłuższego czasu nurtowało mnie pytanie: czy Robert Lewandowski faktycznie nie ma sobie równych wśród wykonawców rzutów karnych? Sprawdziłem to, choć mozolne przekopywanie się przez piłkarskie archiwa nie było zadaniem łatwym. Kategorycznej odpowiedzi na swoje pytanie nie uzyskałem, choć kilka rzeczy udało ustalić się bez cienia wątpliwości. Po pierwsze - jak napisałem wyżej - nie ma w pięciu najsilniejszych europejskich ligach drugiego zawodnika, który przy tylu wykonanych próbach co Lewandowski mógłby pochwalić się podobną skutecznością. To oczywiste, że im więcej rzutów karnych wykonuje zawodnik, tym większe jest ryzyko pudła. Strzelec jest coraz lepiej "rozczytywany" przez bramkarzy, rywale znają jego styl, a wreszcie - gdy strzelanie rzutów karnych staje się chlebem powszednim - zwyczajnie łatwiej o chwile dekoncentracji, genialne parady bramkarzy, czy kiepskie uderzenia, co widać zresztą na przykładach Messiego i Ronaldo. O tym, że z każdym kolejnym karnym zwiększa się ryzyko pudła świadczy choćby casus Mario Balotellego. Ekscentryczny napastnik wykorzystał wszystkie z 19 pierwszych rzutów karnych w karierze. We wrześniu 2013 roku jego strzał obronił w końcu Pepe Reina i od tamtej pory Balotelli mylił się już w co trzecim podejściu. Dziś jego skuteczność z rzutów karnych wynosi 87,8%. Przy 41 próbach to wynik wciąż znakomity, ale jednocześnie niższy od Lewandowskiego. Lewandowski zaś w swojej karierze wykonał już 59 "jedenastek" i strzelał dotychczas ze skutecznością 91,5%. Zaznaczmy to jeszcze raz - żaden z graczy lig top5, którzy wykonywali przynajmniej 40 prób, nie może pochwalić się podobnie wysokim procentem. Czytaj dalej - kto nigdy nie zmarnował rzutu karnego?