Głos byłego kapitana reprezentacji Anglii Terry’ego Butchera zabrzmiał szokująco. Zaapelował on o stopniowe wycofywanie z futbolu gry głową. Ze względów zdrowotnych. A przecież Butcher słynął z bezpardonowej walki w powietrzu. W 1989 roku w meczu ze Szwecją w eliminacjach MŚ Italia’90 doznał urazu głowy, ale dokończył grę z obficie zakrwawionym bandażem i koszulką. Dziś 62-letni były piłkarz uważa, że główkowania należy zabronić. Z angielskiej reprezentacji, która w 1966 roku zdobyła mistrzostwo świata, kilku zawodników chorowało na demencję. Między innymi zmarły w lipcu 2020 roku w wieku 85 lat słynny Jack’a Charlton. "Piłka nożna może się obejść bez główkowania" - powiedział Butcher. Większość kibiców nie może sobie tego wyobrazić. Walka w powietrzu to sól futbolu. Apel byłego kapitana Anglików jest efektem badań lekarskich i działań podejmowanych przez FA, angielską federację. Pojedynki główkowe powinny zostać zakazane? Już jakiś czas temu Ryan Mason, wychowanek Tottenhamu Hotspur żądał zakazu odbijania piłki głową przez dzieci. Mówił, że jest zatrwożony, gdy patrzy, jak podczas treningów siedmiolatkowie przyjmują uderzenia ciężkiej piłki górną częścią głowy. - Dzieci główkują nieprawidłowo, przez co obciążenie dla ich mózgu jest większe. A przecież kości czaszki nie są jeszcze u nich w pełni ukształtowane - dodał. Sam zakończył karierę po urazie głowy. W USA dzieci poniżej 11. roku życia mają całkowity zakaz odbijania piłki głową, a przez kolejne dwa lata tego typu zagrania są dla nich limitowane. Mason uważa, że to jest droga, którą powinna pójść Anglia i cały świat.CZYTAJ TAKŻE: Krzysztof Piątek opowiada o swojej kontuzjiAnglicy wysłuchali tego apelu. Nie przekonał ich jednak wyłącznie głos Masona, ale wyniki badań Uniwersytetu w Glasgow wskazujące, że ze względu na regularne i wieloletnie główkowanie, piłkarze są pięć razy bardziej narażeni na chorobę alzheimera, dwa razy bardziej na chorobę parkinsona, cztery razy bardziej na sklerozę i 3,5 raza bardziej na inne choroby neurodegeneracyjne. W ramach projektu, w 2019 roku szkoccy naukowcy i lekarze przebadali 7676 piłkarzy powyżej 40. roku życia. To największe tego typu badanie wykonane kiedykolwiek. Wyniki wskazują, że odbijanie głową piłki przez lata powoduje mikrourazy zwiększające prawdopodobieństwo zapadnięcia na jedną z chorób mózgu. Wśród zmarłych piłkarzy aż 19 procent zmagało się z jedną z chorób neurodegeneracyjnych, która w jakiś sposób przyczyniła się do ich śmierci. U reszty społeczeństwa ten procent wynosi 6. Długa lista chorób Amerykanie wprowadzili zakaz gry głową w szkółkach i klubach dla dzieci do lat 11 już w 2015 roku. Tamtejsza federacja stworzyła nowe przepisy na skutek pozwów sądowych rodziców, którzy domagali się od niej odszkodowań. Kilka lat później tą drogą poszli Anglicy, Szkoci i Irlandczycy z północy, wprowadzając ograniczenia. Oczywiście, młodzi piłkarze nie są karani przez sędziów za uderzanie piłki głową podczas meczu. Zakaz dotyczy treningu dla dzieci do lat 11 i ograniczeń podczas ćwiczeń młodzieży do 18. roku życia. Rok temu na stronie angielskiej federacji opublikowano zalecenia, w jaki sposób trenować powinny wszystkie drużyny piłkarskie (także zawodowe), by minimalizować problemy zdrowotne w przyszłości. Chodzi o to, by piłkarze i piłkarki trenowali główkowanie rzadziej. Częściej ćwiczyli je z piłkami rzucanymi niż kopanymi. Jeśli chodzi o dzieci, wyspiarskie federacje apelują do trenerów i rodziców o rozsądek i zwracanie uwagi na to, by maluchy nie były zmuszane lub nakłaniane do główkowania. Wiele zmieniło się od czasu, gdy brytyjski styl "kick and rush" - czyli kopnij-biegnij robił z Wyspiarzy największych speców od gry w powietrzu.Problem nie kończy się jednak na dzieciach. W 2002 roku sędzia w South Staffordshire w Anglii wydał szokujący wyrok w sprawie śmierci 59-letniego Jeff Astle, byłego piłkarza, znanego ze znakomitej gry głową. Gehenna z powodu piłki Na Wyspach Astle wspominany jest przez historyczną okazję na gola, którą zaprzepaścił w legendarnym meczu z Brazylią na mundialu w 1970 roku. Broniący tytułu Anglicy przegrali wtedy z przyszłymi mistrzami 0-1. Astle wszedł na boisko w 63. min, zaraz po bramce Jairzinho dla Brazylii. I powinien był doprowadzić do remisu. W swojej karierze naznaczonej częstymi kontuzjami Astle zdobył 174 gole, większość głową. Potem ciężko chorował. 19 stycznia 2002 roku podczas uroczystości rodzinnej stracił przytomność w domu swojej córki i został przewieziony do szpitala w Burton upon Trent. Tam zmarł. Przyczyną zgonu była choroba mózgu. Jego córka Dawn Astle uważała, że gehenna ojca miała związek z grą w piłkę. Poszła do sądu i wygrała. Kilka lat po śmierci taty założyła fundację Jeffa Astle'a wspierającą ludzi, którzy nabawili się urazów głowy podczas uprawiania sportu. Bo oczywiście piłka nie jest tu wyjątkiem. Podobne problemy mają rugbiści, czy futboliści amerykańscy. Jakiś czas temu World Rugby oraz federacje angielska i walijska otrzymały pozwy w imieniu siedmiu rugbistów, którzy cierpią na problemy neurologiczne na skutek uprawiania sportu. Najbardziej szokujący jest przypadek Steve’a Thompsona, bohatera Anglii, mistrza świata z 2003 roku, któremu w wieku 42 lat zdiagnozowano wczesną demencję i encefalopatię, czyli trwałe uszkodzenia struktur mózgu. - Gdybym wiedział, co mnie spotka, nigdy nie zostałbym graczem zawodowym. To przez co przechodzę jest koszmarem. Zapominam imienia swojej żony. Byłem w Australii, zdobyłem tytuł, ale niczego z tego nie mogę sobie przypomnieć - mówił Thompson.Nie dla wszystkich lekarzy przypadki Astle’a i Thompsona są jednoznaczne. Doktor Roberto Martínez, neurochirurg ze szpitala Ruber Internacional, miał wątpliwości, co do przyczyn śmierci angielskiego piłkarza. - Mózg unosi się w płynie i gdy otrzymuje uderzenia, odbija się od ścianek czaszki. To wywołuje małe traumatyzmy, które z czasem mogą wywoływać demencję, ale nie śmierć. Chyba, że piłkarz cierpi dodatkowo na chorobę naczyniową - dodaje. Doktor Peter McCabe, dyrektor szpitala Headway, uważa jednak, że są podstawy, by winić futbol za problemy ze wzrokiem i pamięcią byłych piłkarzy. Druzgocące wyniki badań 12 lat po śmierci Astle'a jego mózg zbadał nueropatolog z Uniwersytetu w Glasgow Willie Stewart. - Wyglądał dokładnie tak jak mózg boksera - mówi. Stewart zdiagnozował u Astle'a chorobę neurodegeneracyjną spowodowaną nagromadzeniem mikrourazów mózgu. Urazy były skupione w płacie czołowym, czyli w miejscu, gdzie piłkarz uderza piłkę głową. Właśnie Willie Stewart przy wsparciu FA, angielskiej federacji, prowadził badania na Uniwersytecie w Glasgow. Przebadał 7676 szkockich piłkarzy urodzonych w latach 1900-1976 i porównał z wynikami 23 018 osób o podobnych charakterystykach. Wyniki były jednoznaczne: główkowanie sprzyja chorobom neurodegeneracyjnym.Część środowiska piłkarskiego bagatelizuje sprawę. Piłka nożna bez spektakularnych pojedynków w powietrzu nie byłaby tak atrakcyjna. Miguel Algel Ruiz, były środkowy obrońca Atletico Madryt słynący ze wspaniałej gry w powietrzu, zapytany przez hiszpański dziennik "El Pais" powiedział, że on nigdy nie miał bólu głowy, a co do sprawy Astle'a uważa, że rodzina miała po prostu dobrych prawników. Tymczasem Dawn Astle do dziś wspomina dramat swojego ojca, który siedział na krześle niczym roślina, krztusił się jedzeniem, bo miał kłopoty z przełykaniem i nie potrafił go wypluć. Aż w pewnej chwili stracił przytomność...Pytanie: - Jaką rolę w tej tragedii odegrała piłka nożna? Sędzia w South Staffordshire w Anglii uznał, że znaczącą. Jak reaguje Polska? Czy coś w tej sprawie dzieje się w Polsce? Jakiś czas temu rozmawiałem na ten temat z Maciejem Terleckim, byłym reprezentantem Polski, który dziś prowadzi własną szkółkę piłkarską. Zetknął się z tym problemem już parę lat temu. Kiedy ograniczenia wprowadzono w USA rozmawiał z producentem kasków ochronnych, który handlował nimi w Stanach. - To jasne, że temat zdrowia dzieci jest ważny, drażliwy, więc trudno go ignorować. Myślę jednak, że nie powinniśmy popadać w przesadę. Małe dzieci w ogóle nie odbijają piłki głową, my ich tego w mojej szkółce nie uczymy. Zaczynają 10-latki, ale też ich nie nakłaniamy. Choć trudno im tego zabronić. Bo jeśli dorośli piłkarze główkują, dzieci chcą robić to samo - mówił Terlecki. - Pamiętamy jednak, że główka dziecka jest delikatna, mózg się dopiero kształtuje, czaszka twardnieje i nabiera odporności z wiekiem. Staramy się po prostu zachować rozsądek w podejściu do tego tematu. Prezes podwarszawskiego klubu Milan Milanówek Marek Dziewicki był bardziej kategoryczny. - Podoba mi się pomysł Brytyjczyków. Czytałem o nim i myślę, że byłbym w stanie przekonać do niego trenerów i rodziców dzieci z naszego klubu. Zdrowie dzieciaków jest wartością nadrzędną. Moglibyśmy być w Polsce prekursorami zakazu lub ograniczani główkowania. Ale wszystkiego nie załatwimy sami, musiałyby powstać jakieś ogólnopolskie przepisy.CZYTAJ TAKŻE: Reprezentant Polski krzyczał z bólu z powodu kontuzjiZapytałem o to Zbigniewa Bońka, wtedy jeszcze prezesa PZPN. On uważał, że to sprawa metodologii. Że dzieci mogą uczyć się główkowania lekkimi piłkami, które nie robią im krzywdy. Na to samo zwracał uwagę Terlecki. - Lekkie, małe piłki są trochę jak balony i krzywdy dziecku raczej nie robią - mówił. Były prezes PZPN, dziś wiceprezes UEFA, przyznał, że na ten temat od jakiegoś czasu dyskutowano w komitecie wykonawczym UEFA. - Można chronić dzieci przed urazami w inny sposób niż wprowadzając zakazy główkowania - przekonywał. I dodał, że badania wykonane w Szkocji nie są dla niego ostatecznym wyrokiem. - Bo gdyby zbadać stawy piłkarzy, to też okazałoby się, że są bardziej zużyte niż u innych ludzi. Zawodowe uprawianie sportu ma swoją cenę - mówił. Ale zastrzegał, że nie lekceważy problemu. - Bo przecież z milionów dzieci uprawiających piłkę nożną, zaledwie 2-3 proc. gra potem zawodowo. Nie powinno się narażać zdrowia takiej masy maluchów, nad problemem trzeba dyskutować, szukać rozwiązań, ale nie popadać w skrajności.Temat jest trudny i wbrew pozorom niejednoznaczny. Od lat namawiamy dzieci do uprawiania sportu, jako najzdrowszego sposobu na życie. I nagle mamy im go zabraniać lub straszyć przed nim? Zwłaszcza w pandemii, gdzie przez półtora roku były uwięzione w domach przed ekranem komputerów. Ruch, sport jest oczywiście zdrowy, tylko trzeba uprawiać go z głową, a nie głową.