22-letni Pikul był uznawany za sporty talent. Z zespołem juniorów młodszych Górnika Zabrze sięgnął po wicemistrzostwo Polski juniorów młodszych w 2014 roku. Zabrzanie w finałowym turnieju byli gorsi tylko od Lecha Poznań, w którego barwach grali wtedy tacy zawodnicy, jak Mateusz Lis, Robert Gumny, Kamil Jóźwiak, Krystian Bielik, Mateusz Spychała czy Robert Janicki. Z Górnika, z tamtego składu, do ligowej piłki przedarł się tylko Michał Trąbka. Teraz o swoje walczy Bartosz Pikul. W Górniku z pierwszym zespołem trenował już w czasach Adama Nawałki. Potem szansę dał mu Marcin Brosz, ale skończyło się tylko na trzech pierwszoligowych występach jesienią 2016 roku. Potem było Zagłębie Sosnowiec, Stal Rzeszów, Gwarek Tarnowskie Góry i czwartoligowa Odra Wodzisław. Pikul już pod koniec zeszłego roku przebywał na testach w Opawie. Ostatecznie latem przekonał do siebie działaczy i trenera Radoslava Kovacza, który od czerwca jest trenerem drużyny z czeskiego Śląska. Z SFC Opava podpisał kontrakt do połowy 2023 roku. Pod koniec sierpnia zadebiutował w czeskiej ekstraklasie w derbowym meczu z FC Karvina (1-2). Trener Kovacz, były świetny reprezentant Czech, który w reprezentacji swojego kraju wystąpił w 30 meczach, w tym na mundialu w Niemczech w 2006 i na Euro dwa lata później, w pierwszych meczach bieżących rozgrywek wpuszczał Pikula do gry na kilkanaście minut. Przed tygodniem w spotkaniu z FK Jablonec (1-4) wyszedł już na boisko w podstawowym składzie i zdobył jedynego gola dla swojego zespołu. Kovacz mówi, że bardzo liczy na Pikula w kolejnych meczach, także w sobotnim starciu z FK Teplice u siebie. - Oglądałem go wcześniej w sparingach z rezerwami Ołomuńca, czy z drużyną z Dolnego Beneszowa. Spodobała mi się jego gra i mogę teraz powiedzieć, że jest dla mnie ważnym zawodnikiem. Jest dobrze przygotowany fizycznie, niezły technicznie, a do tego szybki i "głodny" gry. W tej sytuacji postanowiliśmy podpisać z nim umowę. Do tego ma dobry charakter, wierzę w niego, wierzymy, że nam pomoże - mówi nam były piłkarz Sparty Praga, Spartaka Moskwa, West Ham United czy FC Basel. Pikul cieszy się z bramki, z gry w czeskiej ekstraklasie, ale zamierza iść za ciosem. Zdaje sobie sprawę, że gra w SFC Opava to dla niego wielka szansa. - Na pewno może być jeszcze lepiej. Codzienną pracą na treningach walczę o miejsce w pierwszym zespole - podkreśla skrzydłowy pochodzący z Rudy Śląskiej. Dodajmy, że oprócz Pikula w SFC Opava jest jeszcze jeden Polak, to pochodzący z Raciborza Nataniel Wybraniec, który ostatnio grał w niewielkim klubie Piast Żerniki. On na razie czeka na swoją szansę, trenując z pierwszym zespołem pod okiem trenera Kovacza. Być może jeszcze tej jesieni 19-letni defensywny pomocnik dostanie szansę debiutu w czeskiej Fortuna: Liga. - To młody zawodnik, który występuje na pozycji numer "6". Dobrze sobie radzi w bezpośrednich pojedynkach. Ma talent i potencjał - mówi o nim Kovacz, który przy Polakach uczy się też naszego języka. Do Wybrańca w szatni krzyczał z uśmiechem: "Szybciej Nataniel, szybciej!". - Póki co z chłopakami nie ma problemów z komunikacją, bo dobrze sobie radzą z angielskim i w tym też języku z nimi rozmawiam - tłumaczy nam były reprezentant Czech. Jedenastkę z Opawy czeka w tym sezonie, podobnie jak było to w poprzednim niedokończonym z powodu kornawirusa, ciężka walka o utrzymanie się w gronie najlepszych, tym bardziej, że z najwyższej klasy rozgrywkowej - w której gra teraz 18 ekip - spadają trzy ostatnie. SFC jest na razie z dwoma punktami na koncie w pięciu meczach tuż nad kreską, na pozycji numer 15. - Widzę w tej drużynie spory potencjał i możliwości. Pracujemy ciężko i wierzę, że przyniesie to efekt. Przede wszystkim musimy wyeliminować indywidualne błędy, które popełniamy - podkreśla trener Kovacz, który na czeskim Śląsku zaczyna swoją szkoleniową karierę. Oby równie udaną, jaka był jego udziałem jako piłkarza. Michał Zichlarz, Opawa