Po wyjazdowej porażce 0-3 z Albanią zanosiło się w czeskiej piłce na potężne tąpnięcie. Tamtejsze media donosiły, że los selekcjonera Jaroslava Silhavego jest przesądzony. Po niedzielnej potyczce z Wyspami Owczymi miał pożegnać się z posadą. Czesi męczyli się z Farerami okrutnie, ale ostatecznie sięgnęli po komplet punktów. Wygrali skromnie 1-0. Jedyną bramkę spotkania w 76. minucie zdobył z rzutu karnego Tomas Soucek. Długie męczarnie Czechów. Zanosiło się na sensację. Rzut karny przesądził Trzęsienia ziemi w czeskim futbolu nie będzie. Silhavy zostaje na pierwszej linii frontu We wtorek w siedzibie czeskiej federacji odbyła się pilna narada. Wydawało się, że jej efektem będzie dymisja Silhavego. Nie zapadły jednak żadne radykalne decyzje. Sztab szkoleniowy kadry pozostaje bez zmian. - Przesądziło o tym kilka czynników. Po pierwsze - korzystna sytuacja w grupie, mimo że nie ze wszystkich rezultatów i występów jesteśmy zadowoleni. Po drugie - listę kolejnych powołań trzeba ogłosić do 27 października - tłumaczy Petr Fousek, prezes Czeskiego Związku Piłki Nożnej. Zaskakujący manewr rywali. Były trener Ekstraklasy może zamknąć Polsce drogę do Euro 2024 W poniedziałek pojawiły się sensacyjne doniesienia o kandydaturze Marka Papszuna na opiekuna czeskiej kadry. Niedawny trener Rakowa Częstochowa postrzegany był przez część tamtejszych dziennikarzy jako idealny kandydat na następcę Silhavego. Sam zainteresowany odniósł się do tematu TUTAJ. Ostatecznie do finiszu eliminacyjnej batalii Czesi przystąpią pod wodzą dotychczasowego selekcjonera. Najbliższy mecz rozegrają z Polską, 17 listopada na PGE Narodowym. Jeśli wywalczą minimum punkt, dla "Biało-Czerwonych" będzie to oznaczać utratę szans na bezpośredni awans do przyszłorocznych ME.