Kontuzje i urazy to nieodzowna część piłkarskiego rzemiosła. Wiedzą o tym najlepsi, bo nie ma na świecie piłkarza, którego nigdy nie spotkała choćby lekka niedyspozycja zdrowotna. Są jednak i tacy zawodnicy, których kariera piłkarska szła pod dyktando kolejnych zabiegów i operacji, eliminujących kolejne kontuzje. Złośliwi nazywają takich szklanymi piłkarzami, bo ich zdrowie jest kruche niczym szkło. Zestawienie zawodników najbardziej podatnych na kontuzje w futbolu otwiera 35-letni Sebastian Deisler. Od ośmiu lat na przymusowej emeryturze. Zanim zaczęły się jego problemy ze zdrowiem, prorokowano mu wielką karierę na miarę największych niemieckich piłkarzy - Juergena Klinsmanna czy Lothara Mattheusa. Kontuzje, urazy, a potem depresja Niespełna miesiąc po swoich dwudziestych urodzinach Deisler zadebiutował w reprezentacji Niemiec, z którą jako piłkarz Herthy Berlin pojechał na Euro 2000 do Belgii i Holandii. Dla naszych zachodnich sąsiadów turniej okazał się kompromitacją, ale Deisler wystąpił we wszystkich trzech spotkaniach grupowych, dwa zaczynając w wyjściowej jedenastce. Dwa lata później pomocnik przeniósł się do Bayernu Monachium, który widział w nim nowego Mehmeta Scholla, a może i Steffana Effenberga. Adaptację w drużynie rozpoczął jednak dopiero pod koniec roku, bo w maju przeszedł operację prawego kolana. W lutym 2003 roku Deisler zadebiutował w barwach monachijczyków. W przeciągu prawie pięciu sezonów spędzonych w Bawarii rozegrał zaledwie 86 spotkań we wszystkich rozgrywkach. Mniejsze i większe kontuzje sprawiły, że popadł w depresję. Do regularnej gry powrócił w 2005 roku, tuż przed odejściem Michaela Ballacka do Chelsea Londyn. Dobre występy sprawiły, że sztab szkoleniowy monachijskiego klubu chciał na Deislerze opierać swoją drugą linię w kolejnym sezonie. W marcu 2006 roku, trzy miesiące przed mistrzostwami świata w Niemczech pomocnik uszkodził błonę maziową w prawym kolanie, której już wcześniej dawało mu się we znaki. Po półrocznej przerwie wrócił na boisko, ale jak później tłumaczył odczuwał brak zaufania ze strony trenerów i kolegów, co sprawiło, że w styczniu 2007 roku ogłosił przejście na emeryturę. Prezydent Bayernu Uli Hoeness uważał, że zawodnik wciąż ma duże papiery na uprawianie sportu i zdecydował, że umowa z zawodnikiem nie zostanie rozwiązana, lecz jedynie zawieszona, na wypadek gdyby ten zmienił zdanie. Deisler zdania nie zmienił i jego licznik zatrzymał się na 135 występach w Bundeslidze i 36 spotkaniach w reprezentacji. Gdyby nie urazy, być może pomocnik wciąż grałby zawodowo w piłkę.