Na początku spotkania główny akcjonariusz Motoru Lublin, Zbigniew Jakubas, opowiadał o dobrych strukturach klubu. Następnie przeszedł do tematu Goncalo Feio i poinformował, że przy pomocy mediacyjnej przewodniczącej zarządu udało się dojść do porozumienia i ostatecznie Portugalczyk pozostanie na swoim stanowisku. Jakubas chciał załagodzić sytuację. Wyszło niefortunnie Po pierwszej części konferencji przyszedł czas na pytania z sali. Jedna z dziennikarek zapytała właściciela, dlaczego doszło do tak skrajnej sytuacji w obliczu rzekomo dobrej kondycji klubu. - Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle - zapytała. Odpowiadając na to pytanie, Zbigniew Jakubas posłużył się bardzo niefortunnym porównaniem. Tłumacząc skandal w Motorze Lublin, odwołał się on do... agresji w małżeństwie. Można jedynie domniemać, że właściciel klubu powiedział to pod wpływem emocji i nie chciał normalizować zjawiska przemocy domowej w swojej wypowiedzi. Właściciel klubu w trakcie konferencji przyznał, że od trzech dni afera w Motorze Lublin odbija się mocno na jego życiu i sferze zawodowej. Z pewnością jest to dla niego zastrzyk złych emocji, a decyzje, jakie musiał podjąć w związku ze skandalem nie były łatwe. Nie da się jednak ukryć, że wypowiedź odwołująca się do przemocy domowej zabrzmiała bardzo nieszczęśliwie. W wyniku afery w Lublinie Goncalo Feio ostatecznie pozostał na swoim stanowisku - z pracą rzeczniczki prasowej przyjdzie jednak pożegnać się Paulinie Maciążek, która w rozmowie z portalem "Goal.pl" opowiedziała o kulisach bójki pomiędzy trenerem a prezesem Pawłem Tomczykiem. Ten ostatni został natomiast zawieszony w pełnieniu swoich obowiązków na okres 3 miesięcy.