Piłkarki Czarnych Sosnowiec startują w nowym formacie eliminacji Ligi Mistrzyń. Rozgrywki rozpoczynają się już 17 sierpnia. W pierwszej rundzie drużyny zostały podzielone na czterozespołowe grupy. W każdej grupie najpierw zostaną rozegrane półfinały, a następnie finał i mecz o trzecie miejsce. Mecze Czarnych odbędą się w Sosnowcu, na Stadionie Ludowym. Polki trafiły akurat do grupy trójzespołowej. W pierwszej rundzie spotkają się ze słynnym Ferencvárosem. Jeśli pokonają Węgierki - w finale eliminacji spotkają się z mistrzyniami Albanii - Vllaznią Shkodër. Anna Szymańska w Czarnych gra od 2017 roku. Paweł Czado, Interia: Piłkarki Czarnych Sosnowiec w minionym sezonie sięgnęły po dublet. Zdobyły zarówno mistrzostwo, jak i Puchar Polski. W nagrodę zagrają w kwalifikacjach Ligi Mistrzyń. W naszym regionie w kwalifikacjach Ligi Mistrzów w męskiej odmianie zagrał tylko Piast Gliwice. Udział w tych rozgrywkach to powód do dumy?Anna Szymańska, bramkarka Czarnych i reprezentacji Polski: - Tak! Wiem, że wszyscy czekają na ten występ, nie tylko Sosnowiec. My sami, tutaj w klubie, mamy świadomość, że to ogromne wydarzenie - na skalę nie tylko Zagłębia Dąbrowskiego, ale całej Polski. Cieszymy się, że mistrzostwo Polski dało nam możliwość gry w kwalifikacjach Ligi Mistrzyń. Teraz trwają przygotowania, zarówno sportowe jak i organizacyjne - po to żebyśmy w tym turnieju jak najlepiej wypadły. Mecz z Ferencvárosem jest priorytetem. Cieszę się, że gramy u siebie, bo mamy wspaniałych kibiców, którzy są z nami. Wierzymy też, że na Stadion Ludowy przyciągniemy tym razem również fanatyków piłki męskiej, że w tym dniu nie będzie podziału na kobiety i mężczyzn. Wierzymy, że wszyscy będą nas wspierać i będą z nami. Liczymy na wsparcie mieszkańców Sosnowca i nie tylko. Zrobimy wszystko żeby wygrać. Co wie pani o piłkarkach Ferencvárosu?- Jest to na pewno zespół bardziej doświadczony niż my. Wiadomo, że tych występów w Lidze Mistrzyń ma więcej. Ale my nie mamy kompleksów, mamy świetne zawodniczki! Są wśród nas reprezentantki Polski, Słowacji [Andrea Horvathova, Patrícia Fischerová i Veronika Slukova, przyp.aut.], Serbii [Sanda Malešević, przyp.aut.], Czarnogóry [Nađa Stanović, przyp.aut.] czy Kanady [Nicole Zając, przyp.aut.]. Musimy wierzyć we własne umiejętności i wierzymy. Ostatnią grę kontrolną z Apollonem Limassol, mistrzem Cypru, który odbył się na Stadionie Ludowym w środę, wygrałyśmy 3-0. Widzimy naszą siłę, nie ma co się bać innych przeciwników (uśmiech). Myślę, że największą rolę w dniu meczu odegrają sprawy mentalne. Wyjdziemy na mecz pewne siebie i skoncentrowane. Zazwyczaj gracie na własnym stadionie przy Alei Mireckiego [na tym obiekcie Zagłębie Sosnowiec, jeszcze jako Stal, zdobyło pierwsze wicemistrzostwo Polski w 1955 roku, Stadion Ludowy wówczas jeszcze nie istniał, Zagłębie przeniosło się na niego rok później, w 1956, przyp.aut.]. To większy stadion. Ma to jakieś znaczenie?- My jesteśmy przyzwyczajone do gry na dużych obiektach. Kiedy gramy w reprezentacji występujemy na takich stadionach w Polsce lub w Europie, które zazwyczaj służą męskiej piłce nożnej. Nasz obiekt spełnia wymogi polskiej ligi, ale na Ligę Mistrzyń standardy muszą być rozszerzone i nie jest dopuszczony do rozgrywek międzynarodowych. Mamy jednak Ludowy, który dobrze znamy.Jest pani uznaną bramkarką, reprezentantką Polski. Jak pani trafiła do futbolu, co panią zainspirowało?- Duży wpływ miało moje środowisko, rodzina. Jestem ze Szczecina, grałam na podwórku. W podstawówce założyłyśmy drużynę i występowałyśmy w rozgrywkach szkolnych. Nie byłam wtedy jeszcze bramkarką, do 18. roku życia występowałam jako środkowa obrończyni. Ze Szczecina wyjechałam do klubu Medyk Konin i tam stałam się bramkarką. Pierwsze powołanie do reprezentacji Polski uzmysłowiło mi, że wyróżniam się na tej pozycji i że warto się rozwijać.Co zdecydowało o zmianie pozycji?- Moją największą inspiracją był Radek Majdan. Widziałam jak grał na bramce, chodziłam jako dziecko na mecze Pogoni. Zaczęłam przychodzić na treningi, obserwowałam jak Radek broni. Byłam pod wrażeniem jego umiejętności, jego gry. Postanowiłam, że też spróbuję. Podjęłam odważną decyzję i dziś jej nie żałuję. Zdobyłam niejedno mistrzostwo Polski, jestem reprezentantką, jestem najlepszą bramkarką w Polsce, wcześniej w barwach Medyka Konin trzykrotnie grałam w Lidze Mistrzyń, czternaście razy z rzędu grałam w finale Pucharu Polski. To się nadaje do rekordów Guinessa!- Już się nawet zastanawiali czy tego nie zrobić, szukali podobnego wyczynu w Europie i na świecie, nie znaleźli. Zobaczymy (uśmiech). W naszej drużynie staram się być liderem, podpowiadać, jestem przecież najbardziej doświadczoną zawodniczką. Mówię im o błędach, które popełniałam będąc wcześniej w innych drużynach, chodzi o to żeby one tych błędów uniknęły. Nie boję się brać odpowiedzialności na siebie.Czy dystans między polskim klubowym futbolem kobiecym a europejskim jest mniejszy niż w przypadku mężczyzn?- Ciężko mi to ocenić. Na pewno są duże różnice dotyczące organizacji i finansów. Z roku na roku to się zmienia na lepsze, ale potrzeba jeszcze czasu. Staramy się rozwijać na bazie tego co mamy, powstają liczne projekty młodzieżowe w PZPN. Potrzeba nam popularyzacji kobiecej piłki. Po to żeby tych piłkarek było w Polsce więcej.Chyba właśnie takimi meczami jak ten Czarnych z Ferencvárosem można to osiągnąć.- Mam taką nadzieję. Teraz w Sosnowcu wiszą nasze ogromne plakaty zachęcające do przyjścia na to spotkanie. To cieszy, bo ludzie mogą dostrzec, że istnieje piłka kobieca choć i tak uważam, że w Sosnowcu bardzo wiele ludzi interesuje się naszą drużyną. To było widać po rozgrywkach ligowych kiedy walczyłyśmy o mistrzostwo. Nie dało się pod stadionem wtedy zaparkować a ludzie stali przed płotem żeby nas oglądać. Dlatego na zainteresowanie publiczności narzekać nie możemy. Chcemy zrobić wszystko żeby przejść do następnej fazy Ligi Mistrzyń i żeby popularyzacja kobiecego futbolu była jeszcze większa. W naszym zespole jest ogromny potencjał, wierzę, że to się uda. Wierzę, że udowodnimy to na boisku. rozmawiał: Paweł Czado