Wydarzenia, które kilka tygodni temu miały miejsce w Motorze Lublin, wywołały skandal na całą piłkarską Polskę. Po ligowym meczu z GKS-em Jastrzębie trener rzucił w głowę prezesa Pawła Tomczyka plastikową kuwetą na dokumenty. Wcześniej miał pokłócić się z rzeczniczką klubu Paulina Maciążek, w obronie której stanął Tomczyk. Potem doszło do słynnej już konferencji prasowej, na której właściciel klubu Zbigniew Jakubas... zawiesił prezesa i zwolnił rzeczniczkę. Goncalo Feio czeka surowa kara? Mogło się wydawać, że to kuriozalne rozwiązanie sytuacji przez Jakubasa, który postanowił poświęcić Tomczyka i Maciążek, zostawiając Feio na stanowisku, kończy sprawę. Motor postanowił, że Portugalczyk nie zostanie ukarany i będzie mógł nadal pracować w klubie. Potem jednak rzecznik dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski w rozmowie ze "Sportowymi Faktami" przekazał, że centrala nadal może ukarać krewkiego trenera. - Trenerowi grozi dyskwalifikacja, czyli przewidziana regulaminem dyscyplinarnym kara za stosowanie przemocy i naruszenie nietykalności. Komisja może też zastosować karę pieniężną za przemoc słowną. Te zachowania trenera wynikają z treści opublikowanego w poniedziałek komunikatu klubu - przekazał Gilarski. Jak się okazuje, kara może być bardzo dotkliwa, o czym poinformował za pośrednictwem Twittera komentator piłkarski Tomasz Ćwiąkała. "W przyszłym tygodniu prawdopodobnie decyzja Komisji Dyscyplinarnej PZPN w sprawie Goncalo Feio. Albo kara finansowa, albo wylot z UEFA Pro, co - bardzo delikatnie rzecz ujmując - stawia pod dużym znakiem zapytania jego karierę trenerską" - napisał dziennikarz. Sprawa cały czas budzi kontrowersje, bo nie do końca wiadomo, jak wyglądało zarzewie konfliktu. Feio miał wulgarnie odnosić się do Bobrzyk, choć on sam uważa, że rozpowszechniano kłamstwa na jego temat. Trudno mu jednak wybronić się z zaatakowania Tomczyka, co już samo w sobie daje podstawy do ukarania go.