Wierzycielem jest Lloyds Banking Group. Rangersi są winni tej instytucji 30 mln funtów (funt = 4,6055 zł). Ostatnio nie przyjęli biznesplanu sugerowanego przez bank, a mającego prowadzić do wyjścia z kryzysu. Jeśli klub dostanie komisarza, liga musi ukarać Rangersów odebraniem punktów. Na razie w zarządzie klubu zasiada wysłannik banku Donald Muir, który ratował ostatnio bank Northern Rock. Teraz tak naprawdę nie obecny prezes Alastair Johnston a Muir rządzi klubem (choć bank publicznie temu zaprzeczył), którego 90 proc. akcji ma Murray International Holdings poprzedniego prezesa sir Davida Murraya. Czy jest jakieś wyjście z podbramkowej, zapętlonej sytuacji? Jest - np. sprzedać klub inwestorowi z zewnątrz, który zgodzi się spłacić długi Rangersów. Jest taki jelonek, który - jako szkocki patriota urodzony w Glasgow - byłby skłonny przyjść z pomocą. Dave King to multimilioner stacjonujący w RPA, stać go, lecz nie chce wyłożyć 30 mln funtów. Kłopot, bo bank nie zgadza się ze stratami i planuje wyprzedaż w styczniu wszystkich wartościowych zawodników z drużyny seniorów oraz zwolnienie kadry szkoleniowej. Menedżer Rangersów Walter Smith już śpiewa cienkich głosikiem - na łamach prasy wyraził opinię, że gracze w tej sytuacji nie mają żadnej motywacji i dlatego słabo grają. Zwolnienie Smitha i jego asystenta Ally McCoista przyjdzie łatwo - ich kontrakty wygasają w styczniu. Już wiemy dlaczego Rangersi skompromitowali siebie, Glasgow, Szkocję i całą futbolową Wielką Brytanię w meczu Ligi Mistrzów z Unireą Urziceni, ultraprowincjonalnym klubem Dana Petrescu (dobrze znanego na Wyspach z występów w Sheffield Wed., Chelsea, Bradford, Southampton i z pracy w Wiśle Kraków). W spotkaniu rozegranym na Ibrox i przegranym 1-4 po dwóch golach samobójczych. Piłkarze byli aż zdemotywowani, iż strzelali zapalczywie do własnej bramki, a w ostatniej kolejce ligowej nie potrafili pokonać u siebie Hibernians z Edynburga. Krzysztof Mrówka