Przypomnijmy, sprawa wyszła na jaw w 2017, kiedy niemiecki "Der Spiegel" ujawnił dokumenty związane z aferą "Football Leaks". Piłkarz Juventusu Turyn od początku nie przyznawał się do winy. Sąd przychylił się do jego tłumaczeń, bo brakowało jednoznacznych dowodów, które by go obciążały. Zawarł też ugodę z poszkodowaną, w ramach której zapłacił jej 400 tysięcy dolarów. Kobieta jednak postanowiła wrócić do tej sprawy. Domaga się jeszcze zadośćuczynienia w wysokości 165 tysięcy funtów. Dziennikarze "The Sun", badając sprawę, ujawnili maile, które obciążają portugalskiego piłkarza. Brytyjski tabloid, w mailach wymienionych między policją i prokuraturą, trafił na słowa amerykańskiego detektywa Jeffreya Guyera, który napisał, że kod DNA Portugalczyka, jest zgodny z materiałem dowodowym znalezionym na ciele poszkodowanej. Z korespondencji wynika też, że Ronaldo powiedział swoim prawnikom, że kobieta mówiła "nie" i "przestań". Zebrany materiał dowodowy rzuca nowe światło na sprawę. Obecnie postępowanie jest prowadzone przez prokuraturę w Nevadzie. Wcześniej zostało ono umorzone, bo obawiano się, czy dowody zebrane w aferze Football Leaks, nie zostały sfałszowane. MP