- Jeżeli będę mógł jeszcze pomóc kadrze, zrobię to. Dobrze czuję się w tej grupie - stwierdził Messi. Deklaracja jest, na swój sposób, przełomowa. Historia najlepszego piłkarza ostatniej dekady to bowiem pasmo niepowodzeń w drużynie narodowej. Przegrana z Brazylią wpisuje się w fatalną serię, która nigdy dotychczas - od ponad dekady - nie pozwoliła Messiemu na zdobycie jakiegokolwiek trofeum z reprezentacją, mimo wielokrotnych okazji i występów w finałach - czy to Copa America czy mundialu. Po ostatnich niepowodzeniach na porządku dziennym były nawet jasne oświadczenia, że przygoda z kadrą już się definitywnie kończy. Zawsze jednak Messi wracał. Co więcej, krytykowany wcześniej choćby za to, że... nie śpiewa hymnu przed meczami, na trwającym turnieju w Brazylii dawał przykład w sposób, którego nie można było nie zauważyć. Dlatego jego szybką zapowiedź, że wcale nie wybiera się na reprezentacyjną emeryturę można też interpretować, że Messi wyjątkowo nie pogodził się z kolejną porażką - wbrew temu, co od dawna sugerują jego krytycy - i już myśli o przyszłorocznym turnieju Copa America. U siebie. W Argentynie. To może być już naprawdę ostatnia szansa na sukces z drużyną narodową. RP