Chilijczycy przez fazę grupową przebrnęli jak burza. Wygrali z Ekwadorem 2-0, a z Boliwią aż 5-0. Zremisowali jedynie z Meksykiem 3-3. Kolejne mecze przynosiły jednak co raz większe problemy. W ćwierćfinale, podopiecznym Sampaoliego z pomocą przyszedł arbiter, który wyrzucił z boiska Edinsona Cavaniego, nie zauważając, że wcześniej Urugwajczyk został sprowokowany przez rywala. Grając z przewagą, nie trudno było gospodarzom strzelić zwycięską bramkę. Półfinałowy bój też przyniósł kontrowersje. Jose Argote z Wenezueli, który prowadził spotkanie Chile - Peru nie miał żadnych skrupułów wyrzucając z boiska Carlosa Zamrano, ale gdy Vidal uderzył w twarz jednego z rywali, arbiter ograniczył się do słownego napomnienia. Argentyna natomiast rozkręcała się z meczu na mecz. Fazę grupową rozpoczęła od remisu z Paragwajem, a następnie dwukrotnie wygrała po 1-0 z Urugwajem i Jamajką. W ćwierćfinale, "Albicelestes" zmiażdżyli Kolumbijczyków, ale swój dzień miał David Ospina, który doprowadził do rzutów karnych. W nich nie był już w stanie uratować swoich kolegów. Koncert gry Argentyńczycy dali w półfinale, pokonując Paragwaj aż 6-1. Trzy asysty w tym meczu zanotował Lionel Messi, w którym Argentyńczycy, tradycyjnie, pokładają najwięcej nadziei. Mimo ofensywnej siły rażenia, jaką dysponuje Argentyna, Sampaoli nie widzi powodu, aby zmieniać cokolwiek w swojej drużynie. "Cały turniej gramy w ten sposób. Nie widzę powodu, aby to zmieniać" - powiedział "El Otro Loco", jak mówią o nim w Ameryce Południowej. Pytany, czy nie czuje się niekomfortowo rywalizując ze swoimi rodakami, odpowiedział, że cały sztab szkoleniowy Chile tworzą Argentyńczycy, ale wszyscy mają jeden cel: doprowadzić Chile do historycznego zwycięstwa w Copa America. "Jestem Argentyńczykiem. Nie mam paszportu chilijskiego, ale chcę, aby Chile wygrało. Jestem podekscytowany, że mogę w tym pomóc" - dodał trener "La Roja". Finał Copa America odbędzie się w sobotę o godzinie 22 czasu polskiego. Na Estadio Nacional w Santiago, Chile zmierzy się z Argentyną.