Brazylia zdobyła Puchar Ameryki po raz siódmy w historii, a po raz pierwszy udało jej się pokonać w finale Argentynę. W decydujących meczach obie drużyny spotykały się do tej pory dziewięciokrotnie. W finale Brazylia miała dwóch bohaterów. Jeden to bramkarz Julio Cesar, który w premierowej serii rzutów karnych obronił uderzenie Andresa D'Alessandro, a w czasie 90 minut gry kilkakrotnie uratował swój zespół przed utratą gola. Drugim był napastnik Adriano. Król strzelców peruwiańskiej imprezy (siedem goli), zdobył wyrównującą bramkę na 2:2 w trzeciej minucie doliczonego czasu gry i tym samym pozwolił "canarinhos" na poszukanie swojej szansy w serii rzutów karnych (w finale Copa America nie ma dogrywek), którą wykorzystali. - To jest najwspanialszy moment w mojej karierze - wyjaśnił napastnik Interu. - Czuję się tak wspaniale, że trudno to opisać. Po niedzielnym meczu rozegranym w Limie bardzo niepocieszony może być Marcelo Bielsa, selekcjoner "albicelestes". To jego podopieczni byli w tym spotkaniu lepszą drużyną, ale po raz kolejny potwierdziła się stara piłkarska prawda - niewykorzystane sytuacje się mszczą. Gdy w 87. minucie Cesar Delgado uderzeniem z ostrego kąta dał Argentynie prowadzenie wydawało się, że 15. triumf tej drużyny w Copa America stanie się faktem. Jednak wtedy całą klasę pokazał napastnik Interu Mediolan. W zamieszaniu pod bramką rywali przejął piłkę i strzałem z kilkunastu metrów, tuż przy lewym słupku, nie dał szans Roberto Abbondanzieriemu. Chwilę potem paragwajski sędzia zakończył mecz. - Są zespoły, które odwracają losy meczu zasłużenie - powiedział szkoleniowiec Argentyny Marcelo Bielsa. - Tym razem to był czysty przypadek. "Jedenastki" zaczynali Argentyńczycy, jednak Julio Cesar wyczuł, gdzie będzie strzelał D'Alessandro i pewnie wyłapał piłkę. W drugiej serii fatalnie spudłował Gabriel Heinze, a że Brazylijczycy się nie mylili, to oni mogli po chwili wznieść Puchar Ameryki, który wręczył im prezydent Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA), Szwajcar Joseph Blatter. - Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo - powiedział trener Brazylijczyków Carlos Alberto Parreira. - Argentyna przyjechała na tę imprezę z bardzo doświadczonym składem, ale nasz zespół udowodnił, że może pokonać wszystkie przeciwności. Pierwszą groźną sytuację pod brazylijską bramką Argentyńczycy stworzyli już w 3. minucie, ale Julio Cesar obronił uderzenie z dystansu Javiera Zanettiego. W dziesiątej minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Mauro Rosalesa głową strzelił Juan Pablo Sorin, ale brazylijski bramkarz również nie dał się zaskoczyć. W rewanżu bliski szczęścia był Adriano, ale pierwszy gol w finale padł dopiero w 20. minucie. Carlos Tevez pietą odegrał piłkę do Luisa Gonzaleza, którego w polu karnym sfaulował Luisao. Pewnym egzekutorem rzutu karnego był Christian "Kily" Gonzalez, który zdobył trzecią bramkę w turnieju Copa America i uzyskał prowadzenie dla Argentyny. Podopieczni trenera Marcelo Bielsy nie zamierzali na tym poprzestać i jeszcze bardziej dominowali na placu gry. W 27. minucie, po indywidualnej akcji i strzale zza pola karnego Luisa Gonzaleza, świetnie interweniował Julio Cesar, a kilka minut później brazylijski bramkarz jeszcze dwukrotnie ratował swój zespół przed utratą gola. Do 45. minuty nic nie wskazywało, że "canarinhos" mogą przed przerwą strzelić wyrównującą bramkę. Wówczas do piłki dośrodkowanej z rzutu wolnego przez Alexa najwyżej wyskoczył Luisao i strzałem głową pokonał Roberto Abbondanzieriego. Tym samym zrewanżował się za sprokurowanie rzutu karnego, po którym Brazylijczycy stracili gola. Obraz gry po przerwie nie uległ zmianie. To Argentyńczycy częściej byli przy piłce, gra toczyła się niemal wyłącznie na połowie mistrzów świata, a pod brazylijską bramką co chwila dochodziło do groźnych sytuacji. Tuż po rozpoczęciu gry Argentyńczycy mogli i powinni prowadzić 2:1. Mauro Rosales zagrał na pole karne, gdzie Carlos Tevez z bliskiej odległości trafił w słupek. W 57. minucie w zamieszaniu pod bramką Julio Cesara żaden z Argentyńczyków nie potrafił umieścić piłki w siatce, a chwilę później strzał Zanettiego z pola karnego zablokował Gustavo Nery. W 70. minucie mocne uderzenie Teveza z 20 m pewnie obronił Julio Cesar. - Są rzeczy w piłce nożnej, których nie można wytłumaczyć - skomentował spotkanie pomocnik Argentyńczyków Javier Zanetti. - To właśnie stało się przeciwko Brazylii i nie możemy wyjaśnić co złego zrobiliśmy. Argentyna - Brazylia 2:2 (1:1) w karnych 2:4 Bramki: Cristian Gonzalez (20. karny), Cesar Delgado (87.) - Luisao (45. + 1), Adriano (90. + 3) Karne: D'Alessandro (obronił Cesar), Heinze (przestrzelił), C. Gonzalez, Sorin - Adriano, Edu, Diego, Juan. Argentyna: Roberto Abbondanzieri - Fabricio Coloccini, Roberto Ayala, Gabriel Heinze, Javier Zanetti, Javier Mascherano, Juan Pablo Sorin, Luis Gonzalez (75. Andres D'Alessandro), Mauro Rosales (63. Cesar Delgado), Carlos Tevez (90. + 1 Facundo Quiroga), Cristian Gonzalez. Brazylia: Julio Cesar - Maicon, Luisao (81. Cris), Juan, Gustavo Nery, Renato, Kleberson (54. Diego), Alex (62. Felipe), Edu, Luis Fabiano, Adriano. Sędziował Carlos Amarilla z Paragwaju. Żółte kartki: Sorin, Mascherano - Edu, Luisao. Widzów 45 000.