Przystępując do potyczki z Villarrealem, "Królewscy" nie mogli czuć się zbyt pewnie. Ostatnie tygodnie są w ich wykonaniu bardzo przeciętne. W niedzielę przegrali z FC Barcelona 1:3 w finale Superpucharu Hiszpanii, wcześniej ulegli właśnie "Żółtej Łodzi Podwodnej" w rozgrywkach ligowych, a na początku roku wymęczyli zwycięstwo 1:0 z czwartoligowym CP Cacereno w Pucharze Króla. Puchar Króla: Villarreal zaskoczył Real Madryt Czwartkowy mecz także nie rozpoczął się dla madrytczyków najlepiej. Już w czwartej minucie Etienne Capoue zaskoczył Thibauta Courtoisa silnym strzałem z ostrego kąta. Piłka miała na tyle dużą prędkość, że ominęła bezradnego Belga i zatrzepotała w siatce. Po wyjściu na prowadzenie "Żółta Łódź Podwodna" nie zamierzała się cofać i bronić skromnej przewagi. Wręcz przeciwnie - podopieczni Quique Setiena dalej atakowali rywali i szukali kolejnych okazji. Tymczasem Real nie potrafił zbudować groźnej akcji, zakończonej celnym strzałem. Piłkarze ze stolicy Hiszpanii szukali szczęścia, zagrywając kolejne podania do swoich szybkonogich skrzydłowych. Regularnie uruchamiali więc Rodrygo i Viniciusa Juniora, z którymi dobrze radzili sobie jednak obrońcy gospodarzy. Wraz z upływem kolejnych minut gra stawała się coraz bardziej rwana, a najwięcej działo się w środku pola, gdzie oba zespoły walczyły o posiadanie piłki. O piłkarskim widowisku na tym etapie spotkania można było niestety jedynie pomarzyć. Villarreal zamknął pierwszą połowę spotkania tak, jak ją otworzył - od zdobycia bramki. W 42. minucie Gerard Moreno wypatrzył rozpędzonego Samuela Chukwueze, który wpadł w pole karne i strzałem pod poprzeczkę pokonał belgijskiego bramkarza. Hiszpański napastnik zaliczył z kolei drugą asystę w tym spotkaniu. Real Madryt odrobił straty Po pierwszej odsłonie meczu sytuacja wyglądała dla Villarrealu bardzo dobrze. Być może nawet zbyt dobrze, bo na początku drugiej połowy gospodarze sprawiali wrażenie zdekoncentrowanych. Real, choć wyraźnie nie w formie, potrafi jednak wykorzystać takie słabsze okresy swoich rywali. W 57. minucie madrytczycy przeprowadzili błyskawiczną kontrę, którą wykończył Vinicius Junior. Asystę zanotował z kolei wprowadzony minutę wcześniej Dani Ceballos. Po tym golu obraz gry znacznie się zmienił. "Królewscy" na powrót uwierzyli w siebie, z kolei z gospodarzy zaczęło uchodzić powietrze. Efekt był łatwy do przewidzenia - w 69. minucie zrobiło się 2:2. Karim Benzema uderzył głową, Filip Jorgensen odbił piłkę, ale z bliska dobił ją do siatki Eder Militao. Puchar Króla: Złota zmiana Ceballosa Wraz z upływem kolejnych minut Real rozpędzał się coraz bardziej. Nadal nie był to walec, który niszczył kolejnych rywali w fazie pucharowej Ligi Mistrzów poprzedniego sezonu, ale powoli zespół zaczynał przypominać samego siebie. W 86. minucie złoty rezerwowy Dani Ceballos strzelił gola na 3:2, pieczętując kapitalny comeback w wykonaniu "Królewskich". Hiszpański pomocnik zakończył więc mecz z asystą i decydującą bramką. Nieoczywista decyzja Ancelottiego o wprowadzeniu go na boisko obroniła się w pełni. Tym samym "Los Blancos" uzupełnili stawkę ćwierćfinalistów Pucharu Króla. W tej fazie zameldowała się także FC Barcelona , która bez najmniejszych problemów pokonała występujący na co dzień w trzeciej lidze AD Ceuta 5:0, a dublet zanotował Robert Lewandowski. Jakub Żelepień, Interia