Szwajcar miał okazję, aby w piątek w Katarze, podczas uroczystości, którą ogląda cały świat piłki i nie tylko, przynajmniej spróbować odkupić część swoich przewin jedynie z ostatnich tygodni. Gianni Infantino zabrał głos w sprawie wojny i znów wystawił się na ostrzał Wszyscy aż za dobrze pamiętajmy nieprzyzwoite stanowisko w sprawie Rosji, która wywołała wojnę w Ukrainie i od ponad miesiąca demoluje porządek w tej części świata. Infantino długo udawał, jakby za naszą wschodnią granicą trwała zabawa z pistoletami na wodę. Dopiero potężne naciski z wielu stron, w tym duża presja polskiej federacji sprawiły, że Szwajcar zachował resztki przyzwoitości i Rosjanie, szykujący się do barażu z Polską, zostali wykluczeni. Wiadomo jednak, że ta sytuacja wcale nie "kasuje" zażyłych relacji, jakie od wielu lat łączą najważniejszego działacza piłkarskiego świata z obecnym zbrodniarzem, Władimirem Putinem. I niewiele wskazuje na to, aby przyjaźń tych panów miała nie przetrwać próby czasu. CZYTAJ TAKŻE: FIFA kłania się w pas Putinowi. Skandal i kompromitacja przed losowaniem MŚ Infantino w piątek mógł jednak wysłać sygnał do świata, po raz pierwszy od początku wojny w Ukrainie, że potrafi nazwać rzeczy po imieniu. I wskazać ofiarę - Ukrainę, a także napiętnować agresora - czyli Rosję. Nic bardziej błędnego. - Dziś, w tych czasach, mamy trochę zawirowań na całym świecie. Świat jest podzielony, agresywny i potrzebujemy okazji, aby ludzie byli razem. Aby razem w pokoju celebrowali. I właśnie po to będą mistrzostwa świata. Wiemy, że oglądają nas setki milionów ludzi, a także liderzy świata oglądają. To wiadomość ze świata piłki do wszystkich liderów: przestańcie, zastopujcie konflikty i wojny. Proszę, zaangażujcie się w dialog, bo chcemy, aby to był mundial jedności i pokoju. Dziękuję - powiedział Infantino.