Moją nieufność wzbudziło także miejsce debaty - warszawskie biuro poselskie jednego z eurodeputowanych, jednak nie tego, o którym teraz pomyślałeś, Drogi Czytelniku. On był jednym z zaproszonych gości. No właśnie - lista panelistów, to zdecydowało, że postanowiłem udać się pod wskazany adres i posłuchać jak to dalej z naszą piłką będzie. W końcu kto jak kto, ale Janusz Wójcik, Jerzy Engel, Roman Kosecki, i Jan Tomaszewski na pewno na piłce się znają... Oprócz wielkich piłkarskich nazwisk w sprawie naszego narodowego sportowego dobra mieli się wypowiedzieć także wspomniany zaproszony eurodeputowany, czyli Ryszard Czarnecki, a także przedstawiciele PZPN i Ministerstwa Sportu. Nazwisko europosła Czarneckiego i jego chęć przejęcia stołka Michała Listkiewicza wzbudziło moją czujność. Czyżby ktoś chciał sobie dodatkowo "zapunktować" w okresie przedwyborczym? Odsunąłem jednak od siebie te jakże straszne i krzywdzące dla posła Czarneckiego myśli i zrzuciłem je na karb mojej zbytniej podejrzliwości... W końcu będą inni, na pewno będzie interesująca debata, wymiana myśli, może coś ciekawego się z tego "urodzi"- takie miałem nadzieje... Jak się wkrótce okazało - w myśl znanego przysłowia - wyszedłem na głupka. Spośród zapowiadanych gości pojawili się tylko Ryszard Czarnecki, Jan Tomaszewski, a tuż przed rozpoczęciem dotarł Jerzy Engel. Na początku organizatorzy pomachali zebranej garstce dziennikarzy "faksem" z Ministerstwa Sportu, informując że pan minister ani nikt z resortu na debacie się nie pojawi. Nie pojawili się także Roman Kosecki i Janusz Wójcik. A reprezentantem PZPN okazał się Jerzy Engel, który pytająco rozglądał się po sali, a w jego wzroku bez większego trudu można było dostrzec słowa znanej i lubianej piosenki Elektrycznych Gitar pt." I co ja robię tu?". Gdyby nie to, można by odnieść wrażenie, że Jerzy Engel podżyrowuje kandydaturę Czarneckiego, o co nie podejrzewałbym Jana Tomaszewskiego. Wszyscy przecież wiemy, że to jeden z niewielu w Polsce ludzi, którym naprawdę i bezinteresownie zależy na dobru polskiej piłki... Z debaty zrobiła się więc konferencja prasowa, którą rozpoczął jedyny niespeszony sytuacją europoseł Czarnecki, przedstawiając mniej lub bardziej prawdopodobne pomysły na uzdrowienie sytuacji w polskim futbolu. Pomysły, które później (podczas nieobecności Czarneckiego, który musiał wcześniej wyjść) Jerzy Engel skwitował słowami - "europoseł Czarnecki nie zna się na piłce". - Politycy są już tacy, że rano znają się na hodowli trzody, w południe na rakietach, a po południu na piłce nożnej - dodał Engel. Jak zwykle najwięcej do powiedzenia na wiele tematów z naciskiem na "układ" działający w PZPN miał Jan Tomaszewski. Niczym jednak Szanownych Czytelników nie zaskoczyłaby moja relacja z wypowiedzi pana Jana - wiadomo, jest bardzo źle: korupcja, kolesie, jednym słowem padaka - więc ją pominę. O problemach piłki nożnej i o tym jakie kroki trzeba by podjąć, żeby coś w niej drgnęło mówił za to na końcu, gdy wyszły już ekipy telewizyjne, Jerzy Engel. Opowiadał o tym, co dzieje się w gimnazjach piłkarskich, o marnowaniu i wykorzystywaniu młodych talentów przez pseudomenedżerów i o chorej redystrybucji środków uzyskiwanych za sprzedawanych na Zachód piłkarzy. Na debatę było już jednak za późno. A szkoda.