Szczególnie w trudnych momentach, gdy zespół przegrywa, wszyscy wspominają poprzedniego menedżera. Tak było podczas niedawnego meczu z Barsnley FC w ćwierćfinale Pucharu Anglii. Chelsea przegrała 0:1, a kibice "The Blues" skandowali nazwisko Mourinho. Bo porażka z zespołem z Championship League była dla nich wielkim ciosem, biorąc pod uwagę, że ich pupile bronili trofeum. Poza tym ten wynik przelał chyba czarę goryczy, gdyż dwa tygodnie wcześniej Chelsea uległa w finale Pucharu Ligi Tottenhamowi Hotspur 1:2. Rezultat na Wembley otworzył pytania na temat umiejętności wyboru zawodników przez Granta. Roman Abramowicz, właściciel "The Blues" i Peter Kenyon, dyrektor wykonawczy klubu, nie wierzyli, gdy okazało się, że na mecz z Barnsley nie pojechali Frank Lampard i Didier Drogba. - Jestem menedżerem i jestem odpowiedzialny za wszystko - powiedział Grant, który prowadząc Chelsea doznał zaledwie czterech porażek w 38 meczach. - Odpadnięcie z Pucharu Anglii jest smutne, gdyż w minionym tygodniu graliśmy naprawdę dobrze. Ten zespół pokazał, że umie grać w piłkę. Udowodnił to w meczach z West Ham United i Olympiakosem Pireus. Drużyna, która wystąpiła przeciwko Barnsley, mimo że mieliśmy kłopoty z kontuzjami, była na tyle dobra, aby wygrać - dodał. Menedżera bronią zawodnicy. - Taktyka na mecz z Barnsley była dobra. Krytyka powinna być skierowana w stronę piłkarzy, a nie szkoleniowca. Mamy tak dobrą kadrę, że to spotkanie trzeba było wygrać - powiedział Nicolas Anelka.