Czeski trener oświadczył w "Przeglądzie Sportowym", że nadal chce być trenerem Legii i nie interesują go "dziwaczne oświadczenia rozsyłane przez pana Jacka Bednarza". "Tak naprawdę chciałem być trenerem Legii. I... nadal chcę" - oznajmił Chovanec. W wywiadzie udzielonym "PS" Chovanec zaprzecza, że powodem odrzucenia oferty z Legii była jego żona i jako prawdziwy powód zerwania rozmów z działaczami z Warszawy podaje ciągłe zmiany warunków zatrudnienia. "Niepokoiło mnie, że moja rola w Legii cały czas się zmieniała. Najpierw miałem być menedżerem oraz trenerem. Za chwilę już tylko trenerem i był to pomysł Legii, bo mnie od samego początku interesowała praca szkoleniowa. I te ciągłe zmiany koncepcji mnie irytowały, bo myślałem, że rozmawiam z poważnymi ludźmi. A już do reszty zdenerwowała mnie informacja, że Legia daje mi jakieś ultimatum. I to nie jedno! Ja nie pozwolę się tak traktować. Nie jestem jakimś przypadkowym szkoleniowcem, ale człowiekiem, który prowadził kadrę narodową. Ja się nazywam Jozef Chovanec." - powiedział Czech. Chovanec potwierdził informację, że chciał podlegać bezpośrednio właścicielom Legii, z którymi rozpoczął rozmowy w Wiedniu w sprawie zatrudnienia w stolicy Polski, a także potwierdził, że chciał znać budżet jaki Legia przeznaczy na transfery. "To chyba normalne, że profesjonalny klub musi mieć jasno określony plan działania. Jeśli słyszę, że ma go mieć dopiero zimą, to proszę bardzo - mogę przyjść w zimie. Po tym co się stało, ja już na pewno jako pierwszy do nikogo z Legii nie zadzwonię. Ale nie mam nic przeciwko temu, żeby Legia zadzwoniła do mnie. Znają mój numer - powiedział Chovanec.