Do czasu rozgrywanego w czwartek spotkania z reprezentacją Turcji Chorwacja radziła sobie znakomicie w eliminacjach do mistrzostw Europy. Podopieczni Zlatko Dalicia w czterech spotkaniach uzbierali dziesięć punktów i pewnym krokiem zmierzali po awans do finałów EURO 2024. Na drodze nieoczekiwanie stanęła im jednak Turcja. Turcy w 2. kolejce przegrali u siebie z Chorwatami 0:2, a punkty zgubili również w rywalizacji z Armenią. Mało kto spodziewał się, żeby mieli postawić w czwartek na "Opus Arena" trudne warunki "Ognistym". Przyjezdni w 1. połowie za sprawą bramki Barisa Yilmaza wyszli na prowadzenie i nie oddali go już do końca spotkania. Chorwaci mieli problemy z dochodzeniem do klarownych sytuacji bramkowych i przegrali pierwszy mecz w eliminacjach do EURO 2024. To dopiero początek ich problemów po spotkaniu. Chorwaccy nacjonaliści znów obecni na trybunach W pierwszych 45 minutach meczu część zgromadzonych na trybunach kibiców zaczęli intonować kontrowersyjne przyśpiewki. Jedną z nich był hymn nacjonalistycznego chorwackiego ruchu, który uznawany jest za organizację terrorystyczną. Jego tekst zawiera obraźliwe sformułowania w kierunku Bośniaków i Turków. Zachowanie kibiców wywołało burzę w chorwackich mediach. Portal "24sata" nazwał prowodyrów zajścia głupcami, a dziennikarze spekulują już, jak na skandal zareaguje UEFA. Organizacja potwierdziła, że sprawa jest analizowana. Nie tak dawno Chorwacki Związek Piłki Nożnej został przez nią ukarany za obraźliwe hasła pod adresem sędziego Anthony'ego Taylora. UEFA nałożyła na federację karę w wysokości 150 tysięcy euro. Jej wykonanie zostało jednak zawieszone. Nie ulega wątpliwości, że chorwacka federacja może ponieść konsekwencje za skandaliczne zachowanie kibiców podczas meczu z Turcją. Dziennikarze chorwackiego portalu Index.hr dodają, że chorwaccy kibice próbowali przetransportować na stadion flagę ustaszy, również jeden z tamtejszych nacjonalistycznych symboli. Dzięki sprawnej reakcji służb baner został zlokalizowany i usunięty, zanim trafił na stadion.