Każdy Polak, nawet taki, który na co dzień nie interesuje się piłką nożną, z pewnością zna Łukasza Piszczka. Zawodnik, który swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w młodzieżówce LKSu Goczałkowice Zdrój, najbardziej kojarzony jest z wieloletnim reprezentowaniem naszego kraju. Łącznie aż 66 razy wybiegał on na boisko z orzełkiem na piersi. Zapewne równie dużo osób kojarzy legendarny Polski tercet, w skład którego wchodzili: Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski oraz właśnie Łukasz Piszczek. W latach 2010-2014 ta trójka stanowiła o sile Borussii Dortmund, która przez sympatyków piłki nożnej nazywana była wówczas "polskim Dortmundem". Dziś Łukasz Piszczek cieszy się spokojną emeryturą, w ramach której powrócił do Goczałkowic-Zdrój, gdzie od niedawna wznowił swoją przygodę piłkarską. W lipcu 2024 roku zaliczył również krótką przygodę trenerską jako asystent ówczesnego szkoleniowca "Die Borussen" oraz byłego klubowego kolegi Nuri Sahina. Epizod ten zakończył się 22 stycznia 2025 roku, kiedy to obaj panowie pożegnali się z niemieckim klubem. Chiński fan wyjaśnił, dlaczego kibice z Państwa Środka nazywają Piszczka "pingwinem" 10 marca 2025 roku na profilu Colson Chena pojawił się krótki filmik, który ukazuje jego spotkanie z legendą "Biało-czerwonych". Colson Chen to redaktor serwisu "Polskie newsy piłkarskie po chińsku". Jest Chińczykiem, który publicznie deklaruje swoją miłość do Lecha Poznań oraz reprezentacji Polski. Na jego profilu w serwisie X możemy znaleźć ogrom treści, które potwierdzają jego aktywne zamiłowanie do polskiej piłki nożnej. Dotychczas spotkał się on z między innymi: Robertem Lewandowskim, Jakubem Moderem oraz Tymoteuszem Puchaczem. Teraz przyszła pora na Łukasza Piszczka. Z nagrania, które zamieścił kibic z Państwa Środka, możemy dowiedzieć się, że jego rodacy również śledzą poczynania Łukasza Piszczka. Piłkarz dorobił się nawet swego rodzaju "ksywy", która krąży w środowisku chińskich fanów piłki. Według chińskiego redaktora jego rodacy nazywają Piszczka "pingwinem", co ma związek z tłumaczeniem jego nazwiska na język chiński. "W Chinach nazywamy cię pingwinem, ponieważ gdy wpisujemy twoje nazwisko po chińsku na klawiaturze pojawia się pingwin. Dlatego masz ten pseudonim w Chinach od ponad 10 lat. Wszyscy wiedzą, że twoja ksywka to 'pingwin'. To trochę zabawne, trochę urocze, a przede wszystkim wynika z tego, że cię kochamy" - mówi Chen. W ramach okazania swojej sympatii chiński redaktor wręczył Piszczkowi mały podarunek. Była to pluszowa maskotka pingwina, przebranego za pszczołę. Chen nie krył przy tym swojej ekscytacji. W opisie jego postu możemy przeczytać, że okazja do spotkania idola była dla niego bardzo ważna i podniosła.