Podopieczni Carla Ancelottiego przegrali w powtórzonym spotkaniu 3-4 po rzutach karnych. W ciągu 90 minut nie padła żadna bramka, a dogrywka zakończyła się wynikiem 1-1. Tyle samo było w pierwszym meczu rozegranym na Goodison Park. Wydawało się, że na Stamford Bridge górą będą mistrzowie Anglii, mimo że wystąpili bez Fernanda Torresa, który w tym sezonie grał w tych rozgrywkach w barwach Liverpool FC. "The Blues" w sobotę byli jednak nieskuteczni. W pierwszej połowie świetne sytuacje zmarnował Florent Malouda, a raz gości uratował słupek po tym, jak piłkę w kierunku własnej bramki uderzeniem głową skierował Philip Jagielka. W drugiej odsłonie swoich szans z kolei nie wykorzystał Frank Lampard. Po nieudanych zagraniach syna za głowę łapał się siedzący na trybunach Frank Lampard senior. Ponieważ po 90 minutach był bezbramkowy remis, sędzia zarządził dogrywkę. W niej prowadzenie objęli gospodarze. W 103. minucie rezerwowy Nicolas Anelka uciekł na prawej stronie dwóm rywalom, dośrodkował w pole karne, gdzie Didier Drogba trochę przypadkowo zgrał piłkę Lampardowi, a ten strzałem z 10 metrów nie dał szans Timowi Howardowi. "The Toffees" uratowali się tuż przed końcem dogrywki. W 119. minucie Leighton Baines precyzyjnie wykonał rzut wolny i po chwili byliśmy świadkami rzutów karnych. W pierwszej serii nie popisał się Baines, którego uderzeni obronił Petr Czech, ale jego koledzy byli już bezbłędni. Czego nie można powiedzieć o zawodnikach Chelsea. Strzał Anelki w trzeciej serii obronił Howard, a w piątej piłkę nad poprzeczką przeniósł Ashley Cole. Philip Neville nie zmarnował szansy, mocnym uderzeniem pod poprzeczkę pieczętując awans Evertonu, który w piątej rundzie na Goodison Park podejmie Reading FC. Karne: Lampard, Drogba, Anelka (obronił Howard), Essien, Cole (przestrzelił) - Baines (obronił Czech), Jagielka, Arteta, Heitinga, Neville. *** W 4. rundzie Pucharu Anglii do rozegrania pozostało jeszcze jedno spotkanie, w którym w niedzielę Manchester City zmierzy się z Notts County. W sobotę rozpoczęła się również 5. runda Pucharu Anglii (1/8 finału). Lider Premier League Manchester United pokonał na Old Trafford zaledwie 1-0 rewelację rozgrywek - piątoligowy zespół Crawley Town. Niespełna miesiąc temu - po zwycięstwie nad Torquay 1-0 - piłkarze Crawley zostali pierwszą od 17 lat, a szóstą w historii drużyną z klasy niższej niż czwarta liga, która awansowała do czołowej "16" rozgrywek. - To będzie historyczny dzień dla naszego klubu i miasta. Nie wiem tylko, jak na Old Trafford dostaną się piłkarze, bo w budżecie nie planowaliśmy wydatków związanych z Pucharem Anglii. W tych rozgrywkach, przed obecnym sezonem, po raz ostatni wygraliśmy... osiem lat temu - powiedział wówczas dyrektor klubu Alan Williams. Ostatecznie dzielni piłkarze dotarli do Manchesteru i wstydu swoim kibicom nie przynieśli. O losach spotkania zadecydował jedyny gol strzelony głową przez Wesa Browna w 28. minucie. Mimo porażki szefowie Crawley mogą być zadowoleni. W najbliższych latach nie muszą martwić się o budżet klubu - dzięki udziałowi w 5. rundzie Pucharu Anglii zarobią ponad milion funtów (1,6 mln dolarów). Na ten bilans składają się wpływy z transmisji telewizyjnych oraz zysk z podziału sprzedaży 75 tysięcy biletów na mecz na Old Trafford. Zobacz wyniki, strzelców goli i składy z powtórzonych meczów czwartej rundy Pucharu Anglii Zobacz wyniki, strzelców goli i składy z meczów piątej rundy Pucharu Anglii