22 września RFEF - Królewski Hiszpański Związek Piłki Nożnej - wydał komunikat, w którym stwierdził, że na skrzynkę mailową federacji przyszło 15 identycznie brzmiących wiadomości od 15 członkiń seniorskiej reprezentacji kraju. Według treści, która miała być w owych mailach zawarta, piłkarki narzekały, że obecna sytuacja znacząco wpływa na ich zdrowie i stan emocjonalny i o ile nie zajdą jakieś zmiany, to zrezygnują z gry dla "La Furia Roja". Wszystko to miało być odniesieniem do faktu, że sportsmenki nie chciały dłużej współpracować z selekcjonerem Jorge Vildą. Reakcja związku była zdecydowana: "RFEF nie pozwoli zawodniczkom kwestionować ciągłości pracy trenera i jego sztabu szkoleniowego, ponieważ podejmowanie tego typu decyzji nie leży w ich kompetencjach". Jak podkreślono, zarząd związku nie ma zamiaru poddawać się presji. Mało tego - piłkarkom zagrożono, że odmowa udziału w zgrupowaniach może dla nich oznaczać późniejsze zawieszenia mogące potrwać od dwóch do nawet pięciu lat. Sytuacja zaogniała się - jak się zdaje - z godziny na godzinę. Afera z hiszpańskimi piłkarkami. Niejasna rola Putellas, zdecydowane wsparcie Rapinoe Do mediów wyciekła nawet lista reprezentantek, które miały wysłać sławetne wiadomości - zwracano przy tym uwagę, że w spisie tym brakuje m.in. zawodniczek związanych z Realem Madryt oraz gwiazdy FC Barcelona, Alexii Putellas, a więc zdobywczyni Złotej Piłki za rok 2021. Sprawa zrobiła się tak głośna, że pozyskała odzew nawet za oceanem - Hiszpanki wsparła gwiazda amerykańskiej kadry Megan Rapinoe, znana z zaangażowania m.in. na rzecz zrównywania zarobków w męskim i żeńskim futbolu. "Jestem tą szesnastą" - napisała w mediach społecznościowych 37-latka. Problem polega jednak na tym, że być może... została jak wielu wprowadzona w pewien błąd. W piątek sportsmenki z Półwyspu Iberyjskiego wydały własne oświadczenie - które udostępniła m.in. wspominana już Putellas. Konkluzja jest taka: nikt nie chciał zrezygnować na stałe z kadry i nikt nie chciał zwalniać trenera. Hiszpańskie piłkarki zaprzeczają stanowisku federacji, ale... "Zawodniczki żałują przede wszystkim, że RFEF upubliczniła prywatną korespondencję z informacjami mającymi wpływ na nasze zdrowie - co jest częścią naszej prywatności - wysłaną w odpowiedzi na prośbę samej Federacji, która chciała się dowiedzieć, które z nas nie chcą być powoływane. Na ten komunikat, notabene, wciąż nie otrzymałyśmy formalnej odpowiedzi" - czytamy w tekście. "Po drugie, w żadnym wypadku nie zrezygnowaliśmy z hiszpańskiej drużyny piłkarskiej, jak zaznacza RFEF w swoim oficjalnym oświadczeniu. Jak stwierdziłyśmy w prywatnej korespondencji, utrzymywałyśmy, utrzymujemy i będziemy utrzymywać niekwestionowane zaangażowanie w kadrę" - podkreślono. "Dlatego w naszej korespondencji wysłanej do RFEF prosiłyśmy o niepowoływanie nas do momentu odmiany sytuacji, które wpływają na nasz stan emocjonalny i osobisty" - dodano, nie wdając się jednak w szczegóły. Jak się można jednak domyśleć, wszystko ma związek mimo wszystko z postacią trenera Vildy. "Rozumiemy, że nasza praca w żadnym wypadku nie polega na wyborach dotyczących wspomnianego stanowiska (selekcjonera - dop. red.), ale na konstruktywnym i szczerym wyrażaniu tego, co naszym zdaniem może poprawić w rezultatach drużyny" - napisano. Vilda cały czas pozostaje trener - pytanie, jak to wszystko zostanie rozwiązane, kiedy dwie strony konfliktu widzą sprawę zupełnie inaczej? "Kwas" na pewno pozostanie... Zobacz także: Cristiano Ronaldo oskarżony przez FA. Uderzył autystycznego chłopca Nieudany debiut selekcjonera młodych Polaków. Nie tak miało być