Beniaminek z Galicji odniósł w ten sposób drugie zwycięstwo na starcie rozgrywek i z kompletem punktów prowadzi w tabeli. Na Santiago Bernabeu "Królewscy" rozpoczęli w składzie Casillas - Salgado, Helguera, Pavón, Roberto Carlos - Beckham, Gravesen, Guti, Baptista - Robinho i Ronaldo. Brak kontuzjowanego "Zizou" oraz posadzonego na ławce Raula, który w środę rozegrał kapitalny mecz reprezentacji Hiszpanii z Serbią, był aż nadto widoczny. "Wygrać na Bernabeu jest bardzo trudno, ale nie jest to przecież niemożliwe" - twierdził przed meczem z Realem trener Celty, Fernando Vasquez. I miał rację! Jego podopieczni w znakomitym stylu powrócili w szeregi najlepszych hiszpańskich drużyn klubowych, będąc na obiekcie Realu drużyną zdecydowanie lepszą od "Galacticos". Prowadzenie dla gości zdobył już w 8. minucie Pablo Contreras. Chilijczyk skutecznie dobił piłkę po tym, jak ta trafiła w poprzeczkę po strzale Fernando Baiano. "Królewscy" otrząsnęli się dopiero w ostatnim kwadransie pierwszej połowy, kiedy to najpierw celnie z rzutu karnego (faulowany był Baptista) trafił Ronaldo, a następnie po akcji Helguery swojego pierwszego gola dla Realu zdobył Julio Baptista, Brazylijczyk pozyskany latem z FC Sevilla . Goście z Vigo jeszcze przed przerwą zdołali jednak wyrównać. Strzał Urugwajczyka Canobbio z rzutu karnego obronił co prawda Casillas, ale dobitka Antonio Nuneza (wychowanek... Realu!) wylądowała już w siatce. W drugiej połowie trener Luxemburgo wprowadził trójkę nowych piłkarzy (Sergio Ramos zmienił Pavona, Raul zastąpił Gravesena, a Pablo Garcia musiał wejść w miejsce kontuzjowanego Beckhama), ale to Celta zadała decydujące trafienie. Siedem minut przed końcem celny strzał wspomnianego wcześniej Fabiana Canobbio sprawił, że sensacja stała się faktem! <A href="http://nazywo.interia.pl/pilka_n/his/1/tabela">Zobacz tabelę hiszpańskiej Primera Division</a>