Człowiek, który stworzył na Santiago Bernabeu słynną galaktyczną drużynę z Luisem Figo, Zinedinem Zidanem, Davidem Beckhamem i Ronaldo także tym razem chce dokonać w klubie prawdziwej rewolucji. Nieprzekonany do tej wizji jest golkiper Realu, Iker Casillas twierdzący, że drużynie potrzebne są jedynie drobne zmiany. - W ciągu tego roku o sprawie transferów w naszym klubie mówiono chyba już dwadzieścia tysięcy razy. Nawet kiedy wygrywaliśmy La Ligę i Ligę Mistrzów, to i tak pojawiały się plotki na temat tego kto ma odejść, a kto przyjść do nas. Teraz kiedy wygląda na to, że nie zdobędziemy żadnego trofeum słychać głosy o wymianie połowy drużyny. Trzeba zaprzestać takiego działania - apeluje Casillas. - W ostatnim czasie bardzo dużo mówi się o transferach i o tym, kto będzie następnym prezydentem, trenerem czy dyrektorem sportowym. Najważniejsze to zbudować zespół zdolny do rywalizacji z Barceloną - twierdzi 28-letni golkiper. Casillas sam wdał się w dyskusję na temat ewentualnych ruchów kadrowych w klubie. Bramkarz "Królewskich" nie jest zwolennikiem sprowadzenia wielkich gwiazd futbolu, ale liczy na to, że na Santiago Bernabeu będzie występować więcej jego rodaków. - Zawsze wierzyłem w hiszpańskich piłkarzy. Nie dlatego, że jestem rasistą, ale dlatego, że w tej chwili gramy najlepszą piłkę. Oczywiście piłkarze tacy, jak Kaka czy Cristiano Ronaldo są wielkimi zawodnikami, ale to jeszcze nie czas na rozmowy o konkretnych nazwiskach - tłumaczy Casillas. - Duże zmiany w klubie nie są niezbędne, ale równocześnie Real od pięciu lat, od ostatniego triumfu w Lidze Mistrzów nie zrobił postępu. To mnie nie cieszy - mówi wychowanek "Królewskich".