Aston Villa w tym sezonie prezentuje się być może jeszcze lepiej niż sam Unai Emery i jego piłkarze mogli przewidywać. Zespół prowadzony przez Hiszpana znakomicie wygląda w Premier League, gdzie obecnie plasuje się na czwartym miejscu i na dziś ma realną szansę na grę w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Dodatkowo zespół z Anglii wciąż walczy także o wygranie trzeciego europejskiego trofeum w swojej historii. Tym razem do Pucharu Europy i Superpucharu Europy Villa może dopisać Ligę Konferencji Europy. Młodzieżowiec puka do drzwi kadry, obserwuje go klub z Premier League. Wysłał sygnał Probierzowi Rywal Legii Warszawa w fazie grupowej w następnym etapie rozgrywek najpierw ograł Ajax Amsterdam, a następnie trafił na francuskie Lille. Od początku jasne było, że możemy tu mówić o łatwym rywalu. Z polskiej perspektywy był to o tyle ważny dwumecz, że wszystko wskazywało na to, że po stronie Aston Villi możemy zobaczyć wracającego po kontuzji Matty'ego Casha, który urazu nabawił się jeszcze na zgrupowaniu kadry. W pierwszym spotkaniu Cash nie zagrał. Lille strzela, remis w dwumeczu. Powrót Casha Aston Villa tamten pojedynek wygrała 2:1 i do Francji przyjeżdżała z małą zaliczką. Na drugi mecz Polak faktycznie był już gotowy i co więcej, nasz kadrowicz wyszedł na murawę już od pierwszych minut. To był dla Casha poważny test, każdy jego błąd na europejskiej scenie miałby zdecydowanie większy wydźwięk. Patrząc na formę obu ekip, delikatnym faworytem wydawał się zespół gospodarzy. Lille ostatni raz przed własnymi kibicami przegrało bowiem jeszcze we wrześniu. Angielski zespół przyjechał więc zdobyć twierdzę. Gorąco w szatni FC Barcelona, Lewandowski w tle. "Mam kodeks wartości" Zadanie stało się jeszcze trudniejsze w 15. minucie. Wówczas cudownym przerzutem na kilkadziesiąt metrów popisał się Leny Yoro. Obrońca, którym bardzo mocno interesuje się Real Madryt, udowodnił, że dysponuje znakomitym podaniem. Futbolówka trafiła do Gudmundssona, a ten nie zastanawiał się długo. Zagrał na środek pola karnego, gdzie czekał piłkę już Yazici. 27-latek błyskawicznie zdecydował się na strzał, a piłka wpadła do bramki obok bezradnego Emiliano Martineza. Cash w pierwszej połowie raczej test zdał. Matty Cash z golem. Atomowe uderzenie Polaka W drugą połowę Aston Villa weszła naprawdę dobrze. Swoją okazję miał Matty Cash już w 56. minucie spotkania. Polak znalazł się w dobrej sytuacji w polu karnym, oddał mocny strzał w kierunku bramki Lille. Piłka trafiła jedynie w boczną siatkę. W 68. minucie meczu rzut rożny wykorzystało Lille i w tej sytuacji można się zastanawiać, czy Cash w jakiś sposób błędu przy tej akcji nie popełnił, ale wydaje się, że to nie Polak powinien kryć Andre, który strzelił głową gola na 2:0. Trzęsienie ziemi w klubie Ekstraklasy, to oficjalnie. Trener zasili rywali? W tamtym momencie wydawało się, że Lille awansuje. Aston Villa zaczęła jednak znacząco podnosić swój poziom, a głównym zagrożeniem w ofensywie był właśnie nasz defensor. Cash próbował najpierw zza pola karnego, ale dobrze zachował się golkiper, który obronił strzał Polaka. Cztery minut później bramkarz Lille nie miał już nic do powiedzenia. Cash zebrał futbolówkę na 20. metrze od bramki Lille i atomowym uderzeniem umieścił ją w pustej bramce gospodarzy. W tamtym momencie wynik wskazywał na dogrywkę. Lucas Chevalier ratuje Lille. Karne dla Aston Villi Pierwsza połowa dogrywki zostanie zapamiętana tylko przez pryzmat kosmicznej interwencji młodego bramkarza Lille. Lucas Chevalier kapitalnie zachował się przy strzale z bliska Douglasa Luiza, który dobijał strzał kolegi. Piłka po uderzeniu Brazylijczyka poleciała w kozioł, a tam rękę zdołał jeszcze wystawić 22-latek, który udowodnił, że potencjał ma wielki. W tamtym momencie wszystko zapowiadało jedno rozstrzygnięcie - rzuty karne, które są solą piłki nożnej. W drugiej części dogrywki najbliżej gola było Lille. Francuski zespół wykonał jedno naprawdę dobre dośrodkowanie, po którym piłka spadła na... rękę Matty'ego Casha. Arbiter uznał jednak, że Polak miał naturalnie ułożonną rękę i nie zdecydował się na podyktowanie karnego. Ta sytuacja na pewno będzie budzić pewne kontrowersje. W tamtym momencie już jasne było, że seria "jedenastek" stanie stanie się faktem, a tam na Francuzów czekać będzie ich koszmar z mundialu - Emiliano Martinez. Szarpanina po klęsce FC Barcelona. Media: Kylian Mbappe wywołał burzę Argentyńczyk obronił już pierwszy rzut karny, po czym dostał drugą żółtą kartkę tego wieczoru, ale nie wyleciał z boiska, a na stadionie zapanowała konsternacja, bo nikt nie był świadomy, że kartki na karne się zerują. W każdym razie Martinez dalej stał między słupkami gości, a po stronie przyjezdnych swojego karnego bardzo pewnie wykorzystał Matty Cash. W czwartej serii po stronie Lille wykazał się Chevalier, który broniąc karnego doprowadził do remisu. Ostatecznie jednak największym koszmarem Francuzów wciąż pozostanie Emiliano Martinez, który obronił ostatniego karnego i zapewnił wygraną grupowym rywalom Legii.