Załuska zapewnił, że przez najbliższe pół roku chce jak najlepiej grać dla obecnego klubu Dundee. Polski bramkarz mobilizuje się zwłaszcza na najbliższy mecz ligowy. W sobotę jego ekipa zmierzy się z Celtikiem. "Chcę pokazać trenerom Celtiku, że nie pomylili się stawiając na mnie" - podkreślił Załuska, który w zespole "The Bhoys" będzie rywalizował o miejsce w składzie z Arturem Borucem. W Szkocji 26-letni bramkarz ma dobrą opinię, ale są też tacy, którzy nie darzą go sympatią. Fani Aberdeen nazywają piłkarzy Dundee arabskimi terrorystami, a Załuska stał się dla nich wrogiem numer jeden. "Mogę zapewnić, że ja z terroryzmem nie mam nic wspólnego. A z kibicami Aberdeen rzeczywiście miałem trochę problemów. Wygrywaliśmy, więc przez cały mecz mnie wyzywali. W końcu więc pokazałem im na palcach, jaki jest wynik. W moim kierunku poleciały przeróżne przedmioty i tyle monet, że gdybym je wszystkie pozbierał, to wystarczyłoby na dobrą kolację. Do tej pory jestem wygwizdywany w Aberdeen. Ale nie pękam. Bramkarz nie może być "miękkim palcem robiony". Czasem nie do końca musi mieć wszystko poukładane pod czaszką. Dobry bramkarz dałby się pokroić za swój klub. Tak jak ja w sobotnim meczu z Celtikiem dam się pokroić za moje "Mandarynki"" - zakończył Załuska.