Cezary Kulesza niestety nie dostał się do Komitetu Wykonawczego UEFA, przez co Polska nie będzie miała tam swojego przedstawiciela. Będzie to pierwsza taka sytuacja od 2017 roku, ponieważ przez ostatnie osiem lat w tej strukturze UEFA przebywał Zbigniew Boniek. Były to dwie kadencje po cztery lata. Tą porażkę skomentował Roman Kosecki, niegdyś wiceprezes PZPN oraz były reprezentant Polski. Pierw docenił on uzyskaną liczbę głosów, ponieważ Kuleszy tuż po ogłoszeniu kandydatury wróżono zdobycie zdecydowanie mniejszej ilości. - No to i tak Kulesza popracował trochę, bo na początku dawano mu trzy, cztery głosy. Zrobił więc robotę, no ale jednak za małą. Szkoda, bo jednak zapominamy o tym, że będąc we władzach UEFA, masz duży wpływ np. na to, gdzie się odbywają różnego rodzaju imprezy - powiedział w rozmowie ze Sport.pl. Finalnie prezes PZPN uzyskał 21 głosów, co dało mu ósme miejsce na 11 kandydatów. Kosecki na tym się jednak nie zatrzymał i kontynuował - tym razem nieco ostrzej. - Widocznie nie wziął Zenka Martyniuka ze sobą. Jakby "Oczy zielone" tam włączył, to kto wie, może by się tam te sześć głosów jeszcze znalazło - mówił. Zbigniew Boniek skończył swoją drugą kadencje. "Trzeba jednak przyznać" Dodał także, że zawsze lepiej mieć Polaka w takim miejscu jak Komitet Wykonawczy UEFA. Przez ostatnie osiem lat był nim Zbigniew Boniek. - Zbigniew Boniek, niezależnie co zrobił, a czego nie zrobił, to trzeba jednak przyznać, że jak swojego człowieka w UEFA mieliśmy, mieliśmy więcej możliwości. Ciekaw jestem, jak to będzie teraz wyglądało? - dodał Kosecki w rozmowie ze Sport.pl Głos po wynikach wyborów zabrał sam zainteresowany, czyli Cezary Kulesza. Jak czytamy we wpisie w mediach społecznościowych Polska dalej będzie starać się o organizację Ligi Mistrzów kobiet w 2027 roku oraz EURO 2029 kobiet.