Jak poinformował sąd w Barreiro, Bruno de Carvalho, który kierował Sportingiem do czerwca 2018 r., zasiądzie na ławie oskarżonych wśród innych 43 osób podejrzanych o pobicie graczy stołecznej drużyny. Sędzia stwierdził, że przychyla się do zarzutów przedstawionych przez prokuraturę generalną w Lizbonie, zapowiadając, że wszyscy z pozwanych, w tym Bruno de Carvalho, odpowiedzą przed sądem. - Nie ma żadnej wątpliwości, że oskarżenie tych osób o udział w pobiciu piłkarzy Sportingu Lizbona nie jest bezpodstawne - stwierdził sędzia Carlos Delca, ujawniając, że dokument, na podstawie którego sporządzono zarzuty, liczy 100 stron. W związku z podejrzeniem o zlecenie pobicia zawodników Carvalho został zatrzymany przez policję w listopadzie 2018 r. Po postawieniu mu zarzutów przez prokuraturę wyszedł na wolność z zakazem opuszczania kraju. Wkrótce po zatrzymaniu Carvalho policja poinformowała, że jego tymczasowy areszt miał związek z pobiciem piłkarzy tego klubu przez kibiców w podlizbońskim ośrodku treningowym stołecznej drużyny w Alcochete. W zdarzeniu, do którego doszło 15 maja ubiegłego roku, ucierpieli m.in. reprezentanci Portugalii William Carvalho i Rui Patricio, a także holenderski napastnik Bas Dost. Z dotychczasowego śledztwa wynika, że Carvalho zlecił pobicie graczy w efekcie frustracji z powodu słabych wyników zespołu, który w lidze w sezonie 2017-2018 zajął trzecie miejsce, a w rozgrywkach Ligi Europy został w ćwierćfinale wyeliminowany przez Atletico Madryt, późniejszego triumfatora tych rozgrywek. Jednym z dowodów przeciwko Carvalho są m.in. wypowiedzi dla mediów oraz komentarze byłego prezesa na portalach społecznościowych zamieszczone wkrótce po pobiciu piłkarzy. W jednej z nich stwierdził on, że “przestępstwo stanowi integralną część codziennego życia". Wśród 44 osób, które będą sądzone w procesie, tylko jeden z oskarżonych przebywa w więzieniu. Osadzonym jest lider grupy pseudokibiców, któremu udowodniono szereg innych przestępstw, m.in. wymuszenia i pobicia.