Carenko powiedziała, że Verbič chciał odebrać jej ich 1,5 rocznego syna Maya. "Chcę opowiedzieć historię. Jakiś czas temu mężczyzna, z którym byłam w związku i ojciec mojego syna, postanowił poprawić swoją reputację i wybrał na do tego najbardziej brudny sposób - odebranie mi dziecka" - napisała na Instagramie ukraińska modelka. "Po wynajęciu prawnika i złożeniu pozwu pełnego kłamstw i bzdur, zupełnie fałszywych i niezwiązanych ze sobą głupich oskarżeń, tak jakbym prowadziła nocny tryb życia, nie karmiła dziecka, nie spędzała z nim czasu, odleciała gdzieś i zostawił go samego (ostatni raz leciałem samolotem rok temu) i ogólnie stwierdził, że matka jego dziecka jest zwyczajną narkomanką, która stanowi zagrożenie dla życia dziecka i zażądał ode mnie alimentów" - pisała Carenko. Niania paliła nie tylko papierosy W swoim emocjonalnym i chaotycznym oświadczeniu modelka poinformowała, że Verbič sądową batalię o syna przegrał. Carenko zwróciła się też do kierownictwa Panathinaikosu. Zawiadamia klub, że zatrudnia piłkarza, który "zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań i przekupienie fałszywego świadka, który kiedyś przez kilka dni próbował pracować jako niania". Carenko oświadczyła, że ten świadek także odpowie przed sądem, bo przy ich synu palił "nie tylko papierosy". "Morał z tej bajki jest taki, że jeśli masz mało pieniędzy i absolutnie nie masz rozumu, lepiej wydać je na dziecko lub na cele charytatywne, byłoby to bardziej przydatne" - napisała Carenko. Wcześniej matka małego Maya w swoich mediach społecznościowych opublikowała wideo, na którym widać Verbiča w towarzystwie innej dziewczyny. Oskarżyła go o zdradę, której miał się dopuścić podczas zgrupowania reprezentacji Słowenii. Sugerowała też, że piłkarz bierze narkotyki. Kibice Koniczynek grożą jej śmiercią Później Sarenko rozmawiała z greckimi mediami. Wyznała im, że otrzymuje groźby od fanów Panathinaikosu. - Grożą mi od dawna. Ale teraz obiecują wynająć płatnego zabójcę, który zabije mnie i dziecko. Postanowiłam więc nadać temu rozgłos. Chociaż nie traktuję poważnie ich gróźb, lepiej zachować ostrożność. Wiedziałam, że po opublikowaniu tej historii spadnie na mnie kolejna fala hejtu, ale musiałam to zrobić. Dlaczego fani mi grożą? Nie podoba im się, że Benjamin nie gra teraz dobrze. Myślą, że mam zły wpływ na jego karierę. Absolutnie się z tym nie zgadzam, ponieważ od dawna nie mam nic wspólnego z Benjaminem - powiedziała Carenko. Modelka poleciała z synem do Aten i wybrała się na mecz... Olympiakosu Pireus. Pozowała tam z dzieckiem na trybunach. Zdradziła też, że jest w związku z piłkarzem największego rywala "Koniczynek". Zawodnik ten ma pochodzić z innego kontynentu niż Europa, ale nie chciała zdradzić, o którego gracza Olympiakosu chodzi.- Zabrałem syna na mecz, bo dorósł. Nie była jeszcze późna godzina i zdecydowałam się po raz pierwszy zabrać Maya na fajny stadion. A dziennikarze zaczęli pisać, że robię to specjalnie po to, by rozzłościć Benjamina - zapewniła. Verbič przez siedem sezonów był gwiazdą Dynama. Po wybuchu wojny ewakuował się razem z Tomaszem Kędziorą. Razem z Carenko i siedmiomiesięcznym wówczas synkiem przyjechał do Warszawy i trafił na wypożyczenie do Legii. Po jego zakończeniu, na początku tego sezonu wrócił na krótko do Dynama, a potem trafił do Panathinaikosu. Zdaniem byłej partnerki piłkarza, wybuch wojny strasznie go zmienił. - Przez trzy miesiące mieszkaliśmy w Warszawie w hotelu. Przeszkadzał mu płacz syna. W nocy chodził spać do innego pokoju. Był też o mnie zazdrosny. W hotelu spotykałam i rozmawiałam z różnymi mężczyznami, a on miał o to pretensję - dziwiła się modelka. Przeglądając jej kolejne wpisy na Instagramie, można być pewnym, że to jeszcze nie koniec "telenoweli" z udziałem ex-legionisty, który nie komentuje tego co upublicznia Carenko.