Rok 2023 był koszmarny zarówno dla reprezentacji Polski, jak i PZPN-u, choć nie jest to wyłącznie wypadkowa fatalnych wyników osiąganych przez drużynę narodową. W trakcie minionego roku byliśmy świadkami wielu mniejszych bądź większych afer, które pozostawiły po sobie ogromny niesmak. Przez wiele miesięcy polaryzował przede wszystkim temat afery premiowej. Niemal co miesiąc począwszy od zakończenia mundialu w Katarze media obiegały coraz to nowe szczegóły w tej sprawie. Głośno było również o obecności na pokładzie samolotu z piłkarzami reprezentacji, a także podczas zgrupowania Mirosława Stasiaka - polskiego przedsiębiorcy i działacza piłkarskiego, który został skazany za udział w korupcji. Wybuchła gigantyczna afera, a w związku z tym wycofać ze sponsorowania biało-czerwonych zdecydowała się m.in. firma "Tarczyński S.A.". Niestety był to jedynie początek problemów PZPN-u. Cezarego Kuleszę obwiniono o kompletnie nietrafioną decyzję o zatrudnieniu Fernando Santosa w roli szkoleniowca kadry. Portugalczyk nie sprawdził się w roli trenera, a Polacy pod jego wodzą przegrali trzy z sześciu meczów. PZPN podjął decyzję o zwolnieniu go niespełna dziewięć miesięcy od czasu podpisania umowy. Jego stanowisko powierzono Michałowi Probierzowi. Opinia publiczna krytykuje Cezarego Kuleszę Pod wodzą nowego trenera gra reprezentacji Polski nie uległa poprawie, a w konsekwencji nie udało się jej w trakcie eliminacji uzyskać kwalifikacji na EURO 2024. Szansę na to biało-czerwoni mają jednak jeszcze w barażach. Niedługo później pojawiły się kolejne poważne zarzuty pod adresem Cezarego Kuleszy. Rafał Stec z "Gazety Wyborczej" dotarł do informacji, jakoby prezes PZPN miał nadużywać w trakcie zgrupowań alkoholu. PZPN zwolnił selekcjonera, oficjalny komunikat. Zaskakujący ruch Kulesza postanowił odpowiedzieć na te zarzuty, choć jego wywiad dla "Przeglądu Sportowego Onet" został odebrany negatywnie. Kibice i dziennikarze zwracali uwagę na kuriozalną retorykę działacza. Jego słowa nie przekonał opinii publicznej. W obronie powszechnie krytykowanego prezesa PZPN w rozmowie z redakcją "Weszło.com" stanął były minister sportu i turystyki, Kamil Bortniczuk. W jego opinii krytyka pod adresem działacza ma na celu osłabienie jego kandydatury w następnych wyborach. Samą funkcjonalność PZPN-u jako związek Kamil Bortniczuk ocenia bardzo dobrze. "Jest najbardziej profesjonalnie zarządzanym związkiem". Kamil Bortniczuk broni prezesa PZPN-u Kamil Bortniczuk dosadnie skomentował również doniesienia o nadużywaniu alkoholu przez działaczy podczas zgrupowań reprezentacji Polski. - Można było pić alkohol na wyjazdach za Zbigniewa Bońka i było to uznawane za normalne, bo to jest normalne! Dla sponsorów, którzy płacą pieniądze, to jest forma spędzania wolnego czasu i jak ktoś chce się napić whiskey, to ma się tam prawo napić whiskey. Tymczasem za Kuleszy jest to oceniane jako jakaś wielka patologia - stwierdził Bortniczuk. - To się zrobiło trochę modne. Na przykład niektórzy dziennikarze boją się powiedzieć to, co naprawdę myślą o PZPN-ie. Łatwo jest wrzucić kamień do ogródka: "a ja też widziałem pijanego działacza, a ja na meczu widziałem jak się bili!". Bo to jest fajne i wpisuje się w główny nurt, nie budzi kontrowersji. Trzeba mieć jaja i odwagę, żeby powiedzieć, że jest odwrotnie - dodał polityk PiS. Polityk odniósł się również do wciąż bulwersującego w Polsce tematu - "afery premiowej". W czasie jej wybuchu zajmował stanowisko ministra sportu. Nie ukrywał, że obietnicę premii złożoną piłkarzom ocenia źle. Polski klub na cenzurowanym w FIFA. Dostał bolesny zakaz Na rok 2025 zaplanowane zostały wybory prezesa PZPN. Wielu dziennikarzy uważa, że Cezary Kulesza będzie mierzył się z poważną konkurencją i może nie zostać ponownie wybrany na tak ważne stanowisko. Obecnie notowania prezesa są wyjątkowo niskie z uwagi na liczne afery i skandale, jakie wybuchły podczas jego kadencji.