Alexandre Pato swego czasu uważany był za ogromny talent. Brazylijczyk rozegrał aż 150 meczów w barwach AC Milan. Później próbował szczęścia jeszcze m.in. w Hiszpanii, w barwach Villarreal, a obecnie jest zawodnikiem amerykańskiego Orlando City. 32-letni Pato w komentarzu dla "The Players Tribune" wspomina, jak gigantyczne problemy ze zdrowiem mogły przekreślić w przeszłości jego karierę. Pato wspomina trudne chwile Okazuje się, że jeszcze zanim został zawodnikiem słynnego brazylijskiego zespołu Internacional, zdiagnozowano u niego nowotwór, umiejscowiony w ramieniu. - Lekarz powiedział mi wówczas, że albo mnie natychmiast położą na stół operacyjny, albo później będą mi musieli amputować rękę - przyznał po latach Pato. Jednak rodzice zawodnika nie mieli wówczas pieniędzy na sfinansowanie skomplikowanego zabiegu. - Byłem o 24 godziny od straty ręki - stwierdził. Ostatecznie okazało się, że zabieg opłacił z własnej kieszeni... lekarz. - Nawet nie wiem, jak do tego doszło, to był cud. Do dziś pamiętam jego nazwisko: Paulo Roberto Mussi. On dał mi nowe życie - podkreśla wdzięczny Brazylijczyk. Przy okazji Pato zapewnił kibiców, że jest obecnie zadowolony z życia, które teraz prowadzi. - Mam 32 lata, jestem szczęśliwy, nie mam żadnej frustracji z żadnego powodu - zaznaczył. Czytaj także: Lewandowski w Barcelonie natknie się na nią? Chciał ją ściągnąć sam Xavi