W poprzednich eliminacyjnych kolejkach reprezentacja Czech prezentowała się dobrze, o czym przekonali się także Polacy - za kadencji Fernando Santosa po trzech minutach meczu w Pradze gospodarze prowadzili już 2:0, by ostatecznie zwyciężyć nasz zespół 3:1. Wydawało się, że czescy piłkarze mogą mieć już dość prostą drogę na mistrzostwa Europy, ale katastrofa w Tiranie sprawiła, że sytuacja w tabeli znowu się nieco skomplikowała. W meczu z Albanią Czesi stracili aż trzy bramki, do tego jeszcze w pierwszej połowie z boiska wyleciał Mojmir Chytil, który dwukrotnie obejrzał żółtą kartkę. Jedyny czeski gol został natomiast anulowany przez sędziego, co razem złożyło się na obraz kompletnie nieudanego spotkania. To nie są dobre wieści. Notowania Polaków wciąż niskie Czeskie media nie pozostawiają na piłkarzach suchej nitki Portal iSport.cz, jedna z głównych sportowych redakcji w Czechach, obszernie pisze o wydarzeniach z Albanii i nie kryje, że reprezentacja zawiodła oczekiwania kibiców. - Nasze oceny są zbieżne z wynikiem meczu. Zaczynamy od złego bramkarza Jiriego Pavlenki, a kończymy na niewidzialnym Janie Kuchcie - pisze czeska redakcja w tekście, w którym już w tytule rzuca się w oczy słowo "wstyd". Trener Czechów straci pracę? Już kilka godzin po meczu w Albanii wiadomo było, że czeskie piłkarskie władze będą chciały spotkać się z z selekcjonerem Jaroslavem Silhavym i porozmawiać na temat wynikowej katastrofy. Według iSport.cz nadzwyczajne spotkanie może jednak oznaczać dymisję trenera. Na niekorzyść Silhavego ma przemawiać nie tylko wynik, ale i mowa ciała - selekcjoner po porażce wyglądał na osobę zrezygnowaną i na tyle przybitą, że w jego postawie trudno doszukiwać się pomysłów na szybką odbudowę morale zespołu. Czeska redakcja pisze już nawet, że odprawa dla selekcjonera w przypadku jego dymisji wyniesie 6 milionów czeskich koron. Kulesza odetchnął z ulgą. Zabrał głos po meczu