- To było pierwsze robocze spotkanie w tej sprawie i na razie nie ma ostatecznych ustaleń. Jednym z rozwiązań jest wyciągnięcie pieniędzy z kieszeni tych, którzy najbardziej zawiedli, czyli piłkarzy. Bogusław Cupiał przed wyjazdem za granicę zobowiązał nas do tego - tłumaczy na łamach "Przeglądu Sportowego" prezes Wisła Kraków SSA Tadeusz Czerwiński. Kasa mistrzów Polski straciła na kiepskiej grze piłkarzy ponad 5 milionów euro i aby odzyskać te pieniądze, należałoby obniżyć aż o 30 procent pensje najlepiej zarabiających wiślaków. Jak na taką sugestię zarządu klubu zareagują "winowajcy"? Tylko rezerwowy w obecnym sezonie, Marcin Kuźba, ostro sprzeciwia się takim propozycjom. - Kontrakty są po to, by je realizować. Nie sądzę, by ich zmiana była jedynym wyjściem, żeby obniżyć koszty. W każdym razie ja na pewno się na to nie zgodzę - jasno deklaruje napastnik Wisły, którego zarobki szacowane są na 200 tysięcy euro rocznie (tylko Maciej Żurawski otrzymuje więcej). Zgodnie z uchwałą PZPN z maja 2002 roku, wypłata zasadniczego wynagrodzenia umieszczonego w kontrakcie zawodnika oraz jego wysokość nie może być w żaden sposób warunkowana bez zgody samego zawodnika. Czy śladem Kuźby podążą inni wiślacy?