Zarema Salichowa, choć oficjalnie nie pełni żadnej funkcji, jest ważną postacią rosyjskiego futbolu. W zeszłym roku zasiadała w zarządzie Spartaka Moskwa (prezesem klubu jest jej mąż, oligarcha z majątkiem szacowanym na 9 miliardów dolarów, Leonid Fedun). Z posadą się pożegnała, lecz nadal - jak mówił Interii rosyjski dziennikarz, Aleksandr Goriunow - w "ma bardzo wiele do powiedzenia w sprawach Spartaka". Kobieta znana jest z ciętego języka i głoszonych śmiało twierdzeń. Kilka tygodni temu podzieliła się obawami o przyszłość rosyjskiej piłki nożnej w obliczu sankcji nakładanych na kraj za zbrojną agresję na Ukrainę. Ostrzegała, że Spartaka oraz cały tamtejszy futbol może czekać marny los. "Zatoniemy szybciej niż Titanic" - pisała w felietonie dla "Sport Express". Nazwisko Salichowej jest głośne w rosyjskim środowisku. Niemal każda jej wypowiedź jest szeroko omawiana w mediach i w sieci. Tak jest i tym razem. Niemcy zdradzają propagandowy plan Putina. Kabajewa ogłosi "zwycięstwo" Zarema Salichowa atakuje człowieka powiązanego z Kremlem i FSB W najnowszym felietonie dla rosyjskiego "Sportu" Salichowa pisze o kontrowersjach w meczu Spartaka z Rostowem rozegranym w ramach 26. kolejki Premjer-Ligi. W czasie trwania spotkania, po konsultacji z VAR-em, sędzia anulował dwa gole dla moskiewskiej drużyny. Według Zaremy jej klub jest regularnie krzywdzony przez arbitrów. "Błędy na korzyść przeciwników w poprzednich kolejkach zostały już uznane. Cóż, uznają także i te popełnione w 26. kolejce i tak dalej, aż do 30. rundy gier. Co dalej? Więcej śmieci i farsy?" - oburzała się. Jej stanowisko cytują niemal wszystkie rosyjskie serwisy sportowe. Pomijają jednak jego drugą część. Żona Feduna jeszcze mocniej uderzyła w tamtejsze środowisko, a konkretnie w Ashota Chaczaturanciego. To człowiek powiązany z Kremlem (był przewodniczącym Departamentu Polityki Inwestycyjnej w rosyjskim ministerstwie rozwoju gospodarczego i doradcą ministra rozwoju gospodarczego) i Federalną Służbą Bezpieczeństwa (w 2004 roku został mianowany szefem Programu Federalnej Administracji Granicznej, miał wzmocnić rosyjską granicę na Kaukazie Północnym). Poza tym do niedawna był dyrektorem generalnym Sbierbanku, który obecnie jest obłożony sankcjami za powiązania z Putinem. Obecnie Chaczaturanci jest wiceprzewodniczącym i członkiem prezydium komitetu wykonawczego Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej oraz prezesem Premjer-Ligi. Salichowa nie szczędzi gorzkich słów jemu oraz jego działaniom. Komornik zajął mienie oligarchy! To zaufany człowiek Władimira Putina Żona prezesa Spartaka Moskwa żali się na brak wsparcia rosyjskiego futbolu i zachwyca się Zachodem W dalszej części Zarema relacjonuje, jak naprawdę obecnie wygląda sytuacja rosyjskiego futbolu. Oskarża wyższych dygnitarzy, że ci nie robią nic, aby uratować sport. "Wciąż nie słyszeliśmy ani jednej konkretnej propozycji wsparcia rosyjskiego futbolu. Nie podjęto żadnych działań! Tyle, że wszystko jest niby w porządku: przepływ gazu i obieg waluty nie ustają" - czytamy. Demencja wśród piłkarzy. Nowe badanie pomoże rozwikłać tę tajemnicę Stawia też niemiłą diagnozę. Według niej jest tylko jedno wyjaśnienie na to, dlaczego to właśnie Rosja ma problemy z jakością sędziowania. "Żaden inny kraj europejski nie ma takiego monopolu na państwową korporację na całą piłkę nożną jako taką. To rosyjski fenomen. Ale nie osiągnięcie i nie powód do dumy" - wyjaśnia. A przy okazji zachwyca się tym, co w Rosji niejako zakazane, czyli zachodnim podejściem do futbolu. Na koniec dzieli się smutną konstatacją: "Z jakiegoś powodu europejscy kibice na stadionach siedzą blisko boiska i śpiewają… wszyscy pięknie śpiewają: kibice, starsi i dzieci. Patrząc na rosyjską piłkę nożną, wcale nie mam ochoty śpiewać, a po prostu przeklinać". Zmienia nazwisko, ma dość wiązania go z Putinem. Oto jak będzie się nazywał