Ani piłkarz, ani trener, ani prezes, ani właściciel nie mogą stać się więksi od klubu piłkarskiego, ale od tej reguły są wyjątki - portugalski trener Goncalo Feio przerósł prowadzony przez siebie Motor Lublin. Pytanie czy to dobrze czy źle? Wiele wskazuje, że ten związek może skończyć się burzliwym rozpadem. O szkoleniowcu zrobiło się głośno już w poprzednim sezonie, i to nie tylko za sprawą wyników i tego, że Motor, który przez wiele lat był na piłkarskiej mieliźnie zaczął iść w górę. Całą piłkarską Polskę obiegła historia, gdy Feio znieważył (chyba to jest właściwe słowo, gdy ktoś rzuca drugiego człowieka kuwetą na dokumenty w głowę?) prezesa Pawła Tomczyka i rzeczniczkę Paulina Maciążek. Ku osłupieniu wszystkich właściciel lubelskiego klubu, Zbigniew Jakubas zostawił Feio na stanowisku, a zwolnił prezesa i rzeczniczkę. Nie będziemy zanudzać czytelników kolejnymi zawirowaniami. Ale ich nie brakowało, ze szczegółami o urokach pobytu w Lublinie opowiadał nam były asystent Feio, Martin Bielec, który bez wahania użył słowa: "mobbing". W powyższych sprawach wciąż toczą się postępowania przed organami dyscyplinarnymi PZPN Różnie mówiono o portugalskim trenerze Goncalo Feio, ale jedna rzecz się nie zmieniała - murem stali za nim piłkarze, którzy w większości "wykręcali" pod jego okiem rekordowe osiągi. Feio przejął Motor na ostatnim miejscu w II lidze, po barażach awansował na zaplecze Ekstraklasy. Gdy trenerowi wygasła umowa, piłkarze zastrajkowali i odmówili gry w sparingu z Górnikiem Łęczna. W I lidze Motor, który jest beniaminkiem, bez wielkich wzmocnień stał się rewelacją rozgrywek. Strajk piłkarzy. Bez trenera nie grają Ale nic nie może przecież wiecznie trwać. Feio pokazał wreszcie swoją prawdziwą (?) twarz. Lubelskie wydanie "Gazety Wyborczej" pisze o tym, że po publicznym zbesztaniu i odsunięciu do rezerw Sebastiana Rudola przez trenera szatnia Motoru zagroziła buntem. W ten sposób pęka mit trenera, za którym piłkarze idą w ogień. Po przegranej 1-4 w lidze z Wisłą Kraków i kolejnej w Pucharze Polski z Puszczą Niepołomice Goncalo Feio poinformował na konferencji prasowej o zesłaniu do grającej w okręgówce drużyny rezerw dwóch piłkarzy - najbardziej doświadczonego obrońcy 28-letniego Sebastiana Rudola, który w meczu z Wisłą zawalił co najmniej jedną bramkę, i 22-letniego wychowanka Motoru Bartosza Zbiciaka. "Gazeta" pisze, że Feio po meczu z Wisłą Kraków winą za porażkę publicznie obarczył właśnie Rudola. Ostatecznie Feio zrozumiał, że tym razem naprawdę przesadził i jest po swojej stronie barykady zupełnie sam. Zapachniało buntem i strajkiem. Trener błyskawicznie musiał ze wszystkiego się wycofać. Utrata zaufania do trenera zbiegła się z kiepskimi wynikami lubelskiej drużyny. Lublinianie wygrali poprzedni mecz z Chrobrym w Głogowie 1-0, ale wcześniejsze cztery przegrali. Spada też frekwencja na Arenie Lublin - na mecz z Miedzią Legnica przyszło tylko 5 tysięcy widzów, wypełniła się ledwie trzecia część stadionu. Kolejne spotkanie drużyna Feio rozegra w niedzielę o godz. 12:40 z liderem tabeli Odrą Opole - transmisja na Polsacie Sport. Maciej Słomiński, INTERIA