W środę policja aresztowała sześciu pseudokibiców, których udało się zidentyfikować na podstawie zdjęć i nagrań z monitoringu. Rozgrywany w Sofii mecz eliminacji Euro 2020 między Bułgarią a Anglią (0-6) był dwukrotnie przerywany z powodu rasistowskich zachowań gospodarzy gości. Angielskich piłkarzy obrażano wulgarnymi przyśpiewkami, "fani" naśladowali też odgłosy małp i wykonywali nazistowskie gesty. Po aferze na stadionie do dymisji podał się już szef tamtejszej federacji piłkarskiej Boris Michałjow, do czego nawoływał go premier Bojko Borisow. Zażenowania zachowaniem bułgarskich kibiców nie krył jeden z najwybitniejszych piłkarzy tego kraju, Christo Stoiczkow. Zdobywca Złotej Piłki z 1994 roku nie wytrzymał i aż rozpłakał się przed kamerami "TUDN USA". 53-latek uważa, że jedynym rozwiązaniem problemu jest nałożenie surowych kar. - Trzeba wprowadzić zakazy stadionowe albo inne wysokie kary. Trzeba postępować tak, jak w Anglii. Normalni kibice nie zasługują na cierpienie. Myślicie, że czuję się z tym wszystkim dobrze? - mówił emocjonalnie Stoiczkow. Bułgarom, którzy i tak nie mają już szans na awans do Euro 2020 grozi nawet wykluczenie z rozgrywek. Angielska federacja piłkarska po meczu w Sofii złożyła do UEFA oficjalną skargę, dotyczącą zachowania fanów. Eliminacje Euro 2020: wyniki, terminarz, strzelcy WG