By zagrać wśród najlepszych czterech drużyn "Azzurri" muszą w niedzielę pokonać Brazylię, a nawet to nie może dać im awansu, bowiem spoglądać będą na wynik spotkania Egiptu ze Stanami Zjednoczonymi. Buffon zachowuje jednak spokój. - Jesteśmy w stanie pokonać Brazylię, potem Hiszpanię, a w finale ponownie "Canarinhos" - przedstawił scenariusz imprezy. - Włosi nigdy nie byli wirtuozami technicznymi i autorami seryjnych wysokich zwycięstw. Nasza piłka jest jednak mocna i swoją siłę opieramy na walce i nieustępliwości. Gdy jesteśmy w formie naprawdę trudno nas pokonać - dodał. Golkiper Włochów twierdzi, że jego drużyna ponownie pokaże ten sam hart ducha, co na ostatnim mundialu. - Będziemy walczyć do końca z każdym przeciwnikiem, podobnie jak miało to miejsce w Niemczech w 2006 roku - stwierdził. - Widowiskową piłkę zostawmy Brazylijczykom i Barcelonie, my skoncentrujemy się na wyniku - zakończył. Początek meczu między Brazylią a Włochami w niedzielę o godz. 20.30.