Czy możliwa jest sytuacja, że szczeciński klub za dwa, trzy lata będzie zaliczany do ścisłej krajowej czołówki, zakwalifikuje się do europejskich pucharów, a Antoni Ptak siedzieć będzie w wygodnym fotelu prezesa, nie łożąc na klub ani grosza? - Trzy miliony to realna kwota, jaką możemy dysponować z tytułu praw do transmisji telewizyjnych - mówi Ptak. - Jeżeli drużyna gra jeszcze w pucharach, to te wpływy są o wiele bardziej okazałe. Zdajemy sobie jednak sprawę, że do tego jeszcze nam daleko. Prezes Ptak potwierdza, że 2 mln wpływów z tytułu transmisji, reklam i sprzedanych biletów to minimalna stawka za przebrnięcie choćby jednej rundy Pucharu UEFA. Zakładając, że silna Pogoń zdoła awansować przynajmniej do drugiej rundy Pucharu UEFA, można szacować, że zarobi na tym przedsięwzięciu przynajmniej 5 mln zł. Zdaniem Antoniego Ptaka największa rezerwa w pozyskiwaniu pieniędzy tkwi w potencjalnych reklamodawcach i sponsorach. Uważa, że na tym polu można wzbogacić się nawet o 5 mln zł. Inna spraw to pamiątki, gadżety, działalność usługowo-handlowa. Tu najtrudniej o przewidywane zyski. Pogoń dopiero na tym polu raczkuje, ale ma wiele pomysłów na rozwój w tym elemencie. Groclin na działalności handlowo-usługowej, reklamowej i ze sprzedaży biletów pozyskuje 2,5 mln zł, Amica aż 4, Lech z samych pamiątek jest w stanie wygospodarować milion zł. Pogoń z tego tytułu może wzbogacić się o tyle samo. Ostatnim, ale być może najistotniejszym elementem pozyskiwania funduszy są wpływy ze sprzedaży biletów. Skoro Lech potrafi na jednym meczu zarobić 0,5 mln zł, to Pogoń na pewno może wzbogacić się o 0,3 mln zł. Mnożąc to razy 15 daje sumę 4,5 mln zł. Dodając do tego atrakcyjne mecze w Pucharze Polski (od 2 do 4 spotkań), można dodać kolejne 0,5 mln zł.